ranoGray powiedział Neko o misji. Była szczęśliwa, ale za razem zmieszana gdyż pójdą całą grupą: ona, Gray, Natsu, Erza, Lucy,. Właśnie wyszli na główną ulicę gdy Neko coś usłyszała.
-Spójrz, spójrz.-wskazała na pobliskie drzewo.-Drzewo?-zdziwił się.
-Nie-pokręciła głową-kot na drzewie.
Teraz gdy chłopak się przyjrzał rzeczywiście ujrzał małego kotka.
-Nie może zejść, woła o pomoc.-powiedziała zmartwiona.
-Hę? Skąd wiesz?
-Bo tak mówi.
Patrzył na nią jak na kosmitkę. Nie zdążył już nic powiedzieć, bo dziewczyna zaczęła biec w stronę drzewa. Wdrapała się po pniu jak najprawdziwszy kot, a skacząc po gałęziach też nie była od kota gorsza. Dotarła do kociątka, wzięła na ręce i zgrabnie wylądowała nogami na ziemi. Gray nie mógł wydusić z siebie słowa, ale może i dobrze. Przynajmniej nie będzie przeszkadzał Neko w rozmowie z kotem.
-Zgubił mamę i gdy jej szukał zaatakował go pies, więc wdrapał się na drzewo, a potem nie umiał zejść.-wyjaśniła-Trzeba znaleźć jego mamę.
Otworzyła usta, ale żadnego dźwięku Gray nie usłyszał, jednak po chwili zjawił się większy kot i czule przywitał się z kociątkiem. Kotka ukłoniła się lekko Neko w podzięce i odeszła ze swoim dzieckiem.
- Jakbyś mogła mnie uświadomić co się właśnie stało, byłbym wdzięczny.
-Hmm?
-No wiesz, koty cię rozumieją ty rozumiesz koty...
-Ach to. Myślę, że to moja własna moc, nie skopiowana. Potrafię rozmawiać ze zwierzętami odkąd pamiętam.
-Ciekawe...-mruknął chłopak zastanawiając się nad czymś.
-Mówiłeś coś?-spytała gdy właśnie ruszyli w dalszą drogę.
-Nie nic.
Doszli do gildii. Jak zwykle już przed drzwiami dało się usłyszeć okrzyki bitewne jednak nie ta głośne. Pewnie dlatego, że to nie Gray bił się z Natsu tylko Natsu z kimś innym. Weszli do środka. O dziwo Natsu się nie bił tylko nudził się jak mops przy stole gdzie siedziały jeszcze Erza i Lucy. Chyba dostał szlaban od Erzy. Gray podszedł to stołu.
-Kto ma ochotę na ciekawą i pełną przygód misję?-zapytał jak najbardziej entuzjastycznie i przekonująco.
-A tobie co?-zadrwił Dragneel.
-Po prostu cienko z kasą.-odparł załamany.
-Ciekawe, to zawsze u Lucy nie za dobrze jest z pieniędzmi.-zaśmiał się przelatujący nad ich głowami Happy.
-Kocie!-warknęła Lucy tonem pragnącym śmierci exceeda.
-Mi tam pasuje.-stwierdziła Erza-chodźmy coś wybrać.
Skoro Erza kazała tak musieli zrobić i nie było już odwrotu. Na tablicy było dość dużo ogłoszeń, ale tylko jedna misja zwróciła uwagę Neko.
-Tą!-pokazała palcem.
-"Proszę o pozbycie się watahy wilków"- przeczytała Lucy najważniejszą treść zadania.
Gray popatrzył zdziwiony na Neko, ale o nic nie zapytał. Wiedział, że wolałaby aby pozostało to w tajemnicy.
-Jeśli ktoś inny to weźmie na pewno je zabije.-tłumaczyła dalej Neko.
-A co innego rozumiesz pod wyrażeniem "pozbyć się"?-zdziwił się Natsu.
-Wystarczy, że je przeniesiemy w inne miejsce, gdzieś gdzie nie będą przeszkadzać. Nie trzeba od razu mordować.-broniła dalej wilki.
Był w tym sens. Wilki aby przeżyć zabijają. Taki jest porządek rzeczy. Jeśli zamieszkają inne tereny odludnione, nie będzie to nikomu przeszkadzać.
-Więc w końcu w drużynie mamy kogoś kto logicznie myśli. Neko ma rację. Bierzemy tą misję.-nakazała Erza.
-Co masz na myśli "w końcu w drużynie mamy kogoś kto logicznie myśli"?-oburzył się Natsu.
-To, że na pewno nie byłeś tym logicznie myślącym.-zadrwił Gray stojący już w drzwiach, a obok Neko
-O 15 na stacji?-dopytał się.
Wszyscy przytaknęli. Gdy wyszli z gildii, Gray mógł w końcu zadać to korcące go pytanie:
-Skąd wiedziałaś o czym jest ogłoszenie? Mówiłaś, że nie umiesz czytać.
-Bo nie umiem, czytałam w waszych myślach, aż Erza trafiła na tą misję.
-Bystre.-przyznał.
Drogę do domu i na stację przebyli w ciszy. Przygotowali potrzebne rzeczy i już trochę przed 15 byli na wyznaczonym miejscu, ale jak się okazało i tak przyszli ostatni. Reszta poinformowała ich o utrudnieniach jakie wystąpiły na torach. Przez ostatnią burzę zostało wywrócone ogromne drzewo na drogę i pociąg nie dojeżdża dalej jak do małej miejscowości Koroja. Aby dotrzeć do zleceniodawcy muszą przeprawić się jeszcze przez las. Na tą wiadomość Natsu bardzo się ucieszył, a Neko zaiskrzyło w oczach, co najwyraźniej zaobserwował tylko Gray. Gdy tylko wsiedli do pociągu smoczy zabójca zrobił się cały zielony, a głowę wywiesił za okno. Neko z braku jakichkolwiek czynności usnęła z nudów opierając się przy tym o ramię maga lodu. Gray czuł swego rodzaju wyróżnienie. Może nie wszyscy jeszcze wiedzieli, ale mieszka z samym mędrcem zabójców i jak się zdawało tylko jemu najbardziej ufała. Może resztę też lubiła, ale tylko z Gray'em rozmawiała tak swobodnie, tylko jemu się zwierzała, wiedział o niej najwięcej z całej gildii, wiedział co lubi czego nie. Sama Neko nie miała pojęcia czemu, aż tak na początku mu wierzyła. Coś jej mówiło, że nie musi się go bać i to coś miało rację. Była szczęśliwa, że go poznała, nie żałowała męczarni jakie przeżyła, żeby teraz siedzieć obok niego. Ufała mu bezgranicznie, ponieważ to coś cały czas jej mówi, że może to zrobić, a już raz miało rację. Podróż była dość długa i większość też pousypiała . Teraz już tylko Erza czatowała aby nie przegapić stacji, bo wrócą się do Magnolii. Gdy nadeszła ich kolej może nie brutalnie, ale także nie za miło pobudziła wszystkich, a Natsu wywaliła na bruk. Ten z radości, że to koniec zaczął całować ziemię.
-Dobra, musimy się przygotować na wyprawę przez las.-myślała na głos Erza-Ja z Lucy zajmiemy się prowiantem, Neko i Gray noclegiem, wiecie namioty, koce, a Natsu...-spojrzała z politowaniem na nadal nieochłoniętego podróżą chłopaka-a weźmiemy go ze sobą.-powiedziała od niechcenia i pociągnęła maga ognia po ziemi.
Jak się Lucy mogła domyśleć, Erza specjalnie przydzieliła Neko Gray'owi. Sama zauważyła, że dziewczyna czuje się właśnie najlepiej w jego towarzystwie. Z jedzeniem nie było większego problemy. Dziewczyny (nie licząc Natsu, który nadal był nieprzytomny) pokupowały produkty, które długo mogą postać i się nie zepsują, np. suchary. Gorzej było z noclegiem. Było to malutkie miasteczko prawie, że wieś. Nie znano tu za bardzo namiotów bo po co? Tutaj nie potrzebne nikomu biwaki. Będą musieli zadowolić się snem w śpiworach pod gołym niebem. Spotkali się przed wejściem do lasu i ruszyli w drogę. Powoli zapadał zmrok, ale magowie byli wypoczęci, więc postanowili na razie nie przerywać marszu. Neko dziwnie się zachowywała. Owszem, zawsze była cicha, ale teraz była aż za cicha. Jakby na coś czekała. Gdy już porządnie się ściemniło usłyszeli to charakterystyczne wycie. Neko zaraz się ożywiła.
-Wilki.-oznajmiła chłodno Erza.
Brązowowłosa wybiegła przed przyjaciół i tak jak rano otworzyła usta, ale żaden dźwięk się z nich nie wydobył, a przynajmniej ludzie go nie słyszeli. Gray wiedział co się kroi i postanowił nie ingerować, ale reszta była zbita z tropu. Nagle zza krzaków wyskoczył ogromny wilk. Był wysoki prawie jak człowiek. Gdy Natsu, Erza i Lucy przygotowali się na atakowanie, wilk niespodziewanie rzucił się na Neko, a raczej tak to wyglądało. Nawet mag lodu przez chwilę zwątpił czy dziewczynie nic nie będzie, ale szybko się uspokoił ogarniając całą tą sytuację. Wilk stał nad nią i lizał ją po twarzy z radości, że znów ją widzi. Nie za bardzo reszta kapowała o co chodzi. Gray dał sobie spokój z tłumaczeniami i tak nic by do nich w tej chwili nie dotarło. Do ogromnego wilka, zapewne był to alfa*, dołączyły mniejsze, które również zaczęły obskakiwać ze szczęścia młodą Dreyar, prawie jej nie przewracając. Ona je po kolei głaskała za uszami i po futrzastych łbach, a jej przyjaciele z rozdziawionymi ustami przyglądali się tej miłej scence.
-Czy te wilki tulą się do niej jak szczeniaki?!-spytała z niedowierzaniem Lucy łapiąc się za głowę.
Na te słowa Neko jakby przypomniała sobie o ich obecności. Poprosiła grzecznie wilki aby już przestały.
-To są moi przyjaciele: Gray, Erza, Lucy, Natsu.-wskazała po kolei.
Zwierzęta lekko pochyliły swe głowy i znów zwróciły się do Neko.
-Zmierzamy na północ...Naprawdę?... Dziękuję wam.-słyszeli tylko wypowiedzi Neko i nie mieli pojęcie co wilki mówią.
-Powiedziały, że mogą nas podwieźć.
Na usta każdego wdrapał się uśmiech, gdyż byli już zmęczeni i bolały ich nogi.
-Ale-kontynuowała Neko- Natsu musi przysiąc, że przez całą podróż nie użyje magi, wyjątkiem będą tylko momenty zagrożenia.
-A niby czemu?-oburzył się Dragoneel.
-Wilki boją się ognia.-tłumaczyła.
-A jak nie to pobiegniesz za nami.-zadrwił Gray.
-Chcesz się bi...-nie dokończył, bo został znokautowany przez Erzę.-No dobra, obiecuję, nie będę używał magii.
Neko pokręciła z dezaprobatą głową.
-Wilki inaczej składają obietnicę. Podejdź.-poprosiła smoczego zabójcę, który spełnił jej prośbę.
Ujęła delikatnie jego dłoń i przyłożyła do miękkich poduszek wilczej łapy.
-Teraz możesz.-uśmiechnęła się lekko i odeszła na krok.
Kucający Natsu był w niecodziennej sytuacji i jak sam później przyznał było to niezwykłe przeżycie.
-Ja,Natsu Dragoneel uroczyście przysięgam, że podczas całej podróży nie użyję swojej magii, chyba że w wypadku zagrożenia.
Wszyscy byli pod wrażeniem, że potrafił sklecić tak długie zdanie. Przywódca watahy skinął głową, a jeden z wilków wchodząc pod niego posadził go sobie na grzbiecie. Natsu nie miał choroby lokomocyjnej, bo jak twierdził teraz to byli przyjaciele, a nie pojazdy. Każdy dosiadł jedno zwierzę i ruszyli dalej. Mimo że teraz poruszali się szybciej i tak nie zdążyliby przebrnąć przez las. Gdy kompletnie nastała noc postanowili się w końcu zatrzymać i wypocząć. Wilki były tak miłe, że postanowiły one trzymać wartę.
-Na pewno możemy im ufać?-dopytała się Erza tak, aby wilki jej nie usłyszały.
-A myślisz, że dzięki komu tu dzisiaj jestem.-odparła nadal uśmiechnięta Neko.
Nie wszyscy towarzysze zrozumieli o co chodzi, ale Gray domyślał się, że dzięki nim nie została złapana przez Raven Tail podczas snu. Dzień był męczący. Pierwsza tradycyjnie usnęła Neko. Jej pozycja z uniesionymi dłońmi do twarzy leżąc na boku, bardzo przypominała pozycję małego dziecka. Gdy wszyscy już posnęli, wilki nadal czuwały.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz