Info

Rozdział 11 - 25 %
Urlop -
Podczas szkoły rozdziały będą dodawane rzadziej i prawdopodobnie w weekendy.

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Rozdział 10 Człowiek nie wilk

Obudziła się dopiero popołudniu.  Bolała ją ręka, ale było o niebo lepiej niż w nocy czy nawet wczoraj. Odrzuciła kołdrę na bok i wstała. Tak gwałtowne ruchy wywołały u niej "lekkie" zawroty głowy. Opadła ponownie na łóżko. Miała mdłości. Spojrzała na ranę. Nie krwawiła już tak mocno oraz zakażenie powoli zaczęło ustępować. W pokoju była sama. Znowu. Słyszała nie przeniknioną ciszę. Aż nagle przerwał ją jadowity syk, który zaczął układać się w słowa "Widzę cię. Słyszę. Słyszę jak twoje serce bije coraz szybciej i głośniej. Boisz się. Boisz się mnie. Bo wiesz, że po ciebie przyjdę. Zostało ci już tylko odliczać czas." Po czym nastąpił szyderczy śmiech. Zaczęła mieć mroczki przed oczami, przez które mało co widziała. Jednak dostrzegła ruch w pokoju i znajomą sylwetkę. To już wystarczyło , by uspokoiła oddech i pracę serca. Był tu i ją ochroni. Była tego pewna.
    Gray kucał przed. Trzymał ją za ręce i patrzył na nią z zatroskaną miną. Nie miała gorączki, ale wyglądała jakby była nieobecna. Po chwili jednak jej źrenice rozszerzyły się a jej wzrok powędrował wprost ku niemu. Widział na nowo strach w jej tęczówka.
-Wszystko dobrze? - spytał.
Słowa ugrzęzły jej w gardle. Nie mogła z siebie nic wydusić. Dlatego pokręciła tylko głową, opadając na ziemię obok niego i tuląc się do przyjaciela. Gray odchylił ją lekko, aby mógł spojrzeć jej w oczy.
-Co się stało? - znów spróbował nawiązać kontakt.
Ona jednak patrzyła na niego ogromnymi ze strachu oczami i nic nie mówiła. Bo nie wiedziała nawet co by mogła powiedzieć. Bała się. Tego nie musiał się nikt domyślać. Chłopak westchnął cicho przytulając ją z powrotem.
-Dobrze, skoro nie chcesz mówić nie zmuszam, ale ty posłuchaj mnie. - zaczął - Mamy pomysł jak rozwiązać problem. - czuł jak się wzdrygnęła - Mówiłaś, że wilki na to się nie zgodzą, są zbyt dumne. A ty sama należysz do ich watahy. Może mogliby mianować cię przywódcą na czas pojednania. Potem po prostu oddałabyś stanowisko. Jak myślisz? Udałoby się?
Neko wszystkiego dokładnie słuchała, a teraz przetwarzałaś kolejny raz, żeby wszystko przepracować. W końcu odezwała się ledwie słyszalnym głosem.
-Wszystko może się udać, ale to zależy czy wilki się zgodzą.
Uradowała go ta informacja, a za razem zmartwiła. Fakt, że wilki mogą rzeczywiście stanowić realny problem zapobiegnięciu dalszym nieszczęściom nie przedstawiał się zbyt dobrze. Ale jeśli się zgodzę wszystko pójdzie jak po maśle.
-To co? Spróbujemy? - zapytał ją.
Wiedziała, ze muszą działać jak najszybciej i nie ma czasu na słabości. Odsunęła się od chłopaka i z lekką pomocą wstała. Uśmiechnęła się słabo i przytaknęła.
    Im dłużej szła przez korytarz tym stawała się coraz bardziej sprawna. Mogła już chodzić bez pomocy a to wystarczyło. Reszta już czekała w salonie i szczerze się ucieszyła, że z Gray'em przyszła Neko. Wszyscy napędzeni nową nadzieją ruszyli do lasu. Tam jednak nie czekała miła niespodzianka. Przywódca stada nie żył. Wilki nie widziały co ze sobą począć, bez przywódcy były bezbronne. A to wszystko na mocy klątwy. Tym bardziej przystanęły na ich propozycje, nie chciały już cierpieć. Miały zamiar zgodzić się na wszystko, ale... Jest jeden haczyk.
-Chcą żebym z nimi została.-powiedziała Neko wracając do przyjaciół po naradzie z wilkami.
-Co?! Ale jak to? Przecież jesteś człowiekiem. Nie możesz żyć z wilkami.-zaprotestowała Lucy.
-Wilki są zagubione, nie wiedzą co począć. Strata alfy to dla nich ogromny cios.
Nastała cisza, nikt się nie odzywał.
-Spróbuj z nimi jeszcze raz pogadać. Wytłumacz, że twoje miejsce jest wśród ludzi.-zaproponował Natsu.
Wiedziała, że nie będzie to łatwe. Jednak zwierzęta zgodziły się, ale tylko wtedy gdy ona odejdzie z ich klanu. Trochę ją to zabolało, ale przystanęła na te warunki. Pasowanie na przywódcę jak się okazało się bardza uroczyste. Neko usiadła po turecku a wokół nie zgromadziły się wilki. Jej przyjaciele stali na uboczu wszystkiemu bacznie się przyglądając.
-Ja, Neko Dreyar -zaczęła-Przyrzekam chronić stada i zapewnić mu dobrobyt.-czuła się źle to mówiąc, szczególnie, że za niedługo nie będzie nawet do niego należeć.-Dać mu to co najlepsze, aby nie musiał głodować i się bać. Obiecuję nie zostawić go w potrzebie.
Po przemówienie wszystkie wilki zawyły, a jeden z nich podszedł i położył swoją łapę na je ramieniu. Potem ją zsunął i pazurem naciął jej skórę. Wstała i uroniła kilka kropel krwi na ziemię. Po czym roztarła butem piach z krwią i napisała palcem swoje imię. Wilki znów zawyły, a Neko odwróciła się do reszty, posłała im słaby uśmiech i przemówiła.
-Już po wszystkim.
Erzy i Lucy już nie było. Poszły po burmistrza miasta. Wróciły z nim i jeszcze dwiema osobami. Mieli być to świadkowie.
-Co mam robić?-spytał poddenerwowany burmistrz.
-Wystarczy podanie ręki, ale muszą być świadkowie tego wszystkiego.
Tak też zrobili. Zwierzęta usiadły za Neko, a dwójka ludzi z miasteczka za burmistrzem. Neko wiedziała, że nie zadowoli wilków samym gestem.
-Czy żałuje pan swych czynów?-zapytała.
-Tak i to bardzo.-odpowiedział skruszony.
-Czy przyrzeka pan, że nigdy więcej tego nie powtórzy?
-Ależ oczywiście. Już nigdy nie zrobię czegoś takiego!
Neko w odpowiedzi się uśmiechnęła i wyciągnęła swoją dłoń. Burmistrz jak najszybciej ją uścisnął. W tej chwili wszystkie wilki zaczęły emanować bladym światłem. Gdy przestały dziewczyna odetchnęła z ulgą.
-To koniec.
Udało się. Zwierzęta znów były bezpieczne. Burmistrz dziękował ile wlezie. Zapłacił im oraz zaproponował nocleg jeszcze na dziś. Fairy Tail chętnie z tego skorzystało. Wilki postanowiły się przenieść, a pieczę nad nimi od dzisiaj miał sprawować syn nie żyjącego już przywódcy, któremu magowie postanowili wyprawić pogrzeb. Po wszystkim zmęczeni udali się na spoczynek. Jednak rano gdy Gray się obudził zauważył, że Neko nie ma w pokoju. Przeszukał dom, ale nigdzie jej nie znalazł. Nagle coś mu zaświtało w głowie. Czy wilki wydaliły Neko z watahy? Nie pamiętał aby coś takiego miało miejsce. Czyżby Neko poszła z nimi? Nie, niemożliwe. A może jednak...
Wybiegł jak poparzony z domu nie mając nawet czasu na wytłumaczenie wszystkim co się stało. Dobiegł do wielkiego drzewa gdzie ostatnio ją znalazł, ale jej tam nie było... Spanikowany nawoływał ją i jak szalony biegał po lesie. Gdy już myślał, że to koniec, że Neko odeszła ujrzał pewną sylwetkę na wzgórzu przy skraju lasu. Pchany nikła nadzieją ruszył tam pędem. Z ulgą zobaczył brązowe włosy tańczące na wietrze i kocie uszy wychwytujące różne dźwięki z otoczenia. Zatrzymał się zdyszany. Wtedy ona się odwróciła. Z uśmiechem na ustach.
-Wybacz, nie chciałam cię budzić. Wygnanie z klanu musiało się odbyć o 3 w nocy.
Spojrzała ponownie przed siebie. Gray do niej podszedł i wypatrywał co obserwowała. Były to liczne, drobne punkciki. Wilki odchodziły.
-Poza tym chciałam się pożegnać.-dodała.
-Myślałem już, że chciałaś z nimi odejść.-wyznał swoje obawy.
-Nie, nie odejdę. Moje miejsce jest tu. W Fairy Tail.

Po tym wszystkim wrócili do Magnolii, Drużyna jeszcze długo opowiadała o niesamowitej więzi zwierzęcia o człowieka. Wszyscy prócz Neko, która nie uważała tego za coś niesamowitego.


Boże jak ja was przepraszam!!! Z bagna się tego nie wygrzebię. Tak zapuścić blog... Kto to słyszał. Rozdział krótki, ale chciałam jak najszybciej coś dodać. Tak naprawdę chciałam bloga porzucić, lecz gdy ujrzałam te wszystkie komentarze to mi się normalnie ciepło w serduszku zrobiło. Dziękuję wszystkim co to czytają. Jeszcze raz bardzo przepraszam. Teraz jak wiem, że ktoś to czyta będę się bardziej starać.