-Witajcie.-powiedział szyderczo.
Był to sam Ivan. Za sobą ciągnął coś a raczej kogoś. Był
cały pobity, poraniony, zakrwawiony. Nie jednym zebrało się aż na mdłości.
-Gray!!!-krzyknęła Neko ze łzami w oczach.
Próbował podnieść głowę. Dostał pięścią w brzuch. Dziewczyna
zasłonił dłonią usta. Łzy leciały ciurkiem.
-Ile razy mówiłem żebyś się nie ruszał.-warknął mistrz Raven
Tail.
Ten nic nie odpowiedział tylko zakaszlał plując przy tym
krwią. Teraz wszystkie obecne wróżki zgrzytały zębami ze wściekłości.
-Co jak co ale muszę cię pochwalić Makarov. Ponad
dwudziestka moich poddanych ledwo dała sobie z nim radę.
-Ponad dwadzieścia!?-krzyknęła przerażona Lucy
-Domyślacie się po co on mi był. Oddawajcie Neko, a ja wam go
oddam.
-Neko sama do nas przyszła. Z czego wiemy nie ma zamiaru do
was wracać.-powiedział mistrz Fairy Tail.
-A szkoda, młody chłopak,uzdolniony, mam dylemat czy zabić
go od razu na waszych oczach czy go jeszcze trochę pomęczyć?-po tych słowach
rzucił go na ziemię i kopnął.
-Stój!-te słowa były stanowcze i pewne.
Z tłumu wyłoniła się Neko. Wyraz twarzy był neutralny.
Jedynym dziwnym elementem były łzy, które same leciały jej z oczu.
-O proszę zaszczyciłaś nas swoim słynnym wyłączeniem
emocji!-zaśmiał się szyderczo jej ojciec- Ale widać że nie tylko twoja matka
mogła przełamać to skoro płaczesz.
Małe wyhaśnienia
Wyłaczenie emocji to jak sama nazwa wskazuje na kompletny
brak uczuć. Czasem ważne osoby mogą przełamać tą barierę lub po prostu sam
temat o nich.
-Wyzywam cię na pojedynek.
-Uczeń mistrza?-zapytał z ironią.
-Nigdy nie byłeś moim mistrzem, byłeś potworem z najgorszych
koszmarów.
-A co ja będę miał z tego pojedynku?
-Jeśli wygrasz wrócę do Raven Tail, ale jeśli ja wygrasz
wypuścisz Gray'a i mnie zostawisz w spokoju.
-Nie zgadzam się.
Wszyscy się zdziwili.
-Dlaczego?-spytała Erza.
-Tak czy siak nie zależnie od wyniku pojedynku ten chłopak
skończy dobrze.
-Więc co proponujesz?-licytowała się twardo Neko.
-Jeśli wygram ty wrócisz do Raven Tail, a jego los będzie w
moich rękach. Może go dołączę do gildii albo po prostu zabiję.
To był dla niej trudny wybór. Jeśli przyjmie zakład losy jej
przyjaciela będą w jej rękach. Jeśli odda się Raven Tail on bezpiecznie wróci
do domu. Ale ona chciała z nim zostać i z Fairy Tail nie mogła tam wrócić.
-Neko, Gray na pewno nie byłby zadowolony że odeszłaś z jego
powodu.-dodawał jej otuchy brat,a inni go poparli. Wierzyli, że wygra.
-Zgoda.-ledwo przeszło jej to słowo przez gardło.
Napięcie było nie do zniesienia. Pierwsza zaatakowała Neko.
Cisnęła w niego pociski ognia. Ten je ominął i wezwał swoje papierowe lalki
które po chwila z zawrotną prędkością leciały w stronę Neko. Ona jednak
wyskoczyła wysoko w górę i strzeliła w niego siatką Gildartsa. Ivan stworzył
zaporę ze swoich laleczek, która już po chwili leciała w stronę brązowowłosej.
"Ściana" była tak duża, że trafiłaby także i w resztę Fairy Tail.
-Otwórz się bramo barana, Aries!-krzyknęła... nie Lucy,
tylko Neko.
Każdy stał zszokowany, a Aries robiła w tym czasie obronę z
różowych obłoczków. Lucy szybko złapała swoje klucze, Aries była na miejscu.
-A-ale j-jak?-nie mogła uwierzyć tak jak inni.
-Wybacz Lucy, nie miałam czasu spytać cię o pozwolenie.-po
czym schowała skopiowany klucz do kieszeni.
-Nie mogę się tak bawić w nieskończoność.-stwierdził z
niesmakiem Ivan.
Nagle jego ataki zrobiły się szybsze, a ich liczba wrosła.
Neko straciła gardę. Dostała. Atak wzbił ją w powietrze. Nastąpiły kolejne
ataki. I w końcu ostatni, które z wielkim impentem cisnął maginię w ziemię.
Próbowała się podnieść.
-Widzisz? Ze mną nie wygrasz.-zaśmiał się.
-Choć ten jeden raz...-podparła się na rękach.
-Hę?-spytał niedosłyszając.
-Choć ten jeden raz... Mogę się odpłacić za to wszystko co
dla mnie zrobił!-wstała chwiejąc się- Więc się nie poddam... Nie mogę się
poddać! Słyszysz?! Nie przegram!-łzy mieszały się ze wściekłością.
"Swoją osobą przebił całkowicie barierę wyłączenia
uczuć?!" myślał z niedowierzaniem o ciemnowłosym Ivan. Pięście Neko
zapłonęły kolorowym ogniem, na łokciach wyrosły z lodu ostre kosy, powietrze
wokół niej zaczęło wirować aż powstał wiatr, gruz leżący w pobliżu zaczął się
podnosić, podobnie jak jej włosy. Cała magia, którą skupiła, eksplodowała.
Szeroki snop światła przebił chmury. Dało się wyczuć ogromną wręcz przerażającą
siłę, a w centrum tego wszystkiego stała Neko. Nagle wszystko zgasło. Wyłoniła
się z dymu brązowowłosa. Jej ataki przybrały na sile. Nawet lalki nie mogły
powstrzymać tej niszczycielskiej mocy. Przeciwnik został trafiony. Nie
odpuszczała atakowała bez opamiętanie. W końcu mistrz Raven Tail skończył
nieprzytomny na ziemi. Wszyscy byli w szoku tak ogromnej mocy. Dziewczyna
spojrzała na świtę Ivan'a, którzy wzięli nogi za pas, a któryś pociągnął za
sobą swojego mistrza. Neko upadła na kolana, ale próbowała wstać. Podszedł do
niej Laxus i pomógł jej. Ale to nie był koniec. Ruszyła powoli w stronę
leżącego chłopaka, do którego podbiegła już Wendy. Każdy krok sprawiał jej ból,
a młody Dreyar musiał już ją podtrzymywać z obu stron. Doszła i znów opadła na
kolana. Wendy gorączkowo badała puls. Całe Fairy Tail zafascynowane
zamieszaniem przyszło zobaczyć co się stało. W końcu opuściła jego rękę,
spuściła wzrok i wypowiedziała te dwa najgorsze słowa: -Nie... żyje...
Cisza. Łzy Neko leciały jak groch. Jedni mieli zaraz
wybuchnąć ze wściekłości na Raven Tail inni nawet nie próbowali powstrzymywać
płaczu. Teraz brązowowłosa krzyczała z rozpaczy.W tej chwili pragnęła umrzeć,
nie dożyć kolejnego dnia, nie umiała by żyć bez niego. Każdemu było jej żal,
ponieważ wiedzieli że był jej najlepszym
przyjacielem. Wyrywała sobie włosy, drapała się do krwi. Jej gorzkie łzy
zaczęły kapać na ciało Gray'a. Laxus zobaczył coś co musiał pokazać dziadkowi.
Szturchnął lekko staruszka, który unikał patrzenia na swoje martwe
"dziecko". Jednak wnuk go do tego zmusił.Zobaczył cos czego najmniej
się spodziewał. Tam gdzie spływały łzy rana zaczynała jakby skwierczeć i goić
się. Wyszczerzył oczy. Rozdział 4 Porachunki
-Wendy!
Ona także to zauważyła, a w końcu i cała gildia, prócz Neko.
Wszyscy czekali w napięciu. Brązowowłosa nie miała już sił na nic była
wyczerpana jak wykorzystana bateria. Ze łzami spływającymi po policzkach
straciła przytomności. Złapał ją Gildarts i położył obok.
-On żyje! Oddycha!-krzyknęła uradowana Wendy.
Po długich zabiegach Wendy także była już bardzo zmęczona,
ale uzdrowiła go na tyla aby można było przenieść go do gildii. Tak też zrobili
(oczywiście nie zapomniano o Neko). Choć stan ich poprawiał się, żaden nie
obudził się przez najbliższe kilka dni, aż do...
Neko lekko otworzyła
oczy. Znała ten pokój. To tu się obudziła po tym jak uratował ją Gray. To że tu
była oznaczało że nadal żyła. "Szkoda" pomyślała i zaraz przypomniał
się jej obraz martwego chłopaka leżącego na ziemi. Łzy zebrały się w jej oczach.
Próbowała nie płakać. Odwróciła się na bok. To zobaczyła przeszło jej
najśmielsze oczekiwanie. W łóżku obok leżał on.Urządzenie rytmicznie pikało.
Jego serce nadal biło. On żył. Nie mogła się powstrzymać zaczęła płakać, tyle
że ze szczęście. Przymknęła lekko oczy.
-Czemu płaczesz?
Otworzyła szeroko powieki i spojrzała na niego. Miał lekko
przekręconą głowę w jej stronę.
-Bo żyjesz...-uśmiechnęła się lekko.
--*--
Tak wiem trochę
krótki rozdział,
ale chciałam dodać go
jak najszybciej.
Mam nadzieję że mój
blog
wam się podobał.
Wszelkie uwagi
możecie pisać w komantarzach.
Do zobaczenia.