Ok... Długo mnie tu nie było...
Tak się zastanawiam, co zrobić z tym moim "dziełem". Kiedy teraz czytam moje wypociny, mam ochotę płakać :'). Dobrze, że chociaż zachował zasady ortografii. Zawsze byłam beznadziejna w fabule i się spieszyłam. Śmiem jednak sądzić, że bardzo się poprawiłam. Poza blogiem pisałam BARDZO WIELE opowiadań. Związałam się z tym blogiem. Postanowiłam napisać wszystko od nowa. Tak... Od nowa. Spodziewam się nowej fabuły. Ta też była bez sensu. Kisnę nad swoją osobą X'D. To do zobaczenia w najbliższym rozdziale.
Fairy Tail według Neko!
Info
Rozdział 11 - 25 %
Urlop -
Podczas szkoły rozdziały będą dodawane rzadziej i prawdopodobnie w weekendy.
środa, 10 lutego 2016
środa, 13 maja 2015
Rozdział 12 - Senne nawiedzenie
Neko biegła przed siebie ze wszystkich sił. Krzyczała, błagając o pomoc. Tuż za nią czaił się mroczny cień. Nagle jakby wskoczył. Wprost na nią. Upadła na ziemię. Próbowała zerwać z siebie sidła. Ale one zaciskały się tylko coraz bardziej, nie pozwalając jej na wzięcie oddechu. Z braku tlenu wybałuszyła oczy, z których popłynęły wymuszone łzy. Ostatni jej krzyk. Cisza. I tylko jeden szept. "Dopadnę cię".
Gray usiadł gwałtownie, budząc się. Co to było? Jakiś cholerny koszmar. Gdyby miałby być przesądny powiedziałby, że jest to zwiastun śmierci. Dopiero teraz zauważył, że zasnął na podłodze pod łóżkiem. Ciało dawało się we znaki jeśli chodzi o niewygodne posłanie. Przekręcił głowę i spojrzał na Neko. Ona szeroko otwartymi oczami wpatrywała się w niego, przebijając go na wzrokiem na wylot. Kompletnie zaskoczony chłopak nie mógł wydusić z siebie słowa, dlatego z otwartymi ustami przyglądał się jej równie zawzięcie.
-Miałam koszmar. - szepnęła.
Mimo tego po chwili się uśmiechnęła i patrząc w inny punkt zaczęła opowiadać.
-Coś mnie goniło. Jakby cień. Dopadł mnie i dusił. Ty też tam byłeś. Stałeś trochę dalej i próbowałeś przebić się przez jakąś dziwną barierę.
Nadal oniemiały myślał o co chodzi. Przecież on miał ten sen choć nie pamiętał, aby znajdował się w nim bezpośrednio. Czy możliwe, że Neko wyczytała to z jego myśli? Ale po co? Po co miałaby robić coś takiego. Poza tym ona nie kłamie. Nie umie i nie chce. Otrząsnął się i postanowił zmienić temat.
-Jak się czujesz? - spytał, siadając już na łóżku.
-Może być. Chociaż jest mi trochę niedobrze.
-Czyli nie będziesz jeść?
-Nie.
-A chcesz pić?
Również pokręciła głową. Zrezygnowany wstał i miał właśnie wyjść z pokoju, kiedy spytała się go:
-Myślisz, że Tajemniczemu Rycerzowi uda się uratować księżniczkę?
Odwrócił się do niej. Trzymała w ręku tą książkę. Sama nie doszła jeszcze do momentu kiedy pojawia się Tajemniczy Rycerz. Czyżby...
-Słyszałaś wszystko? Mimo że byłaś nieprzytomna?
-Po części. Śniło mi się to wszystko co czytałeś.
-Uda mu się. - odpowiedział, wracając do jej pytania.
Wyszedł z pokoju i skierował się do kuchni. On powinien jednak coś zjeść. Po południu przyszła Wendy. Potwierdziła poprawę stanu Neko jednak daleko do ideału. Dlatego jeszcze tego samego dnia Erza, Natsu i Lucy przyszli pożegnać się przed podróżą.
-Naprawdę wam dziękuję. - powiedział Gray, gdy już się zbierali.
-Drobnostka, znaleźliśmy miejsce, gdzie mogą rosnąć te rośliny, To niedaleko, będziemy raz dwa. - odparła Lucy.
I wyszli.
Gray tej nocy miał kolejny koszmar. Znów Neko była ścigana przez ten cień, ale tym razem została rozerwana na strzępy. Nie miał zbytnio czasu, aby uspokoić swoje serce po tak makabrycznym widoku, bo po chwili usłyszał płacz z pokoju obok. Był niemal, że jego powodem jest ten sam sen. I miał rację. Gdy tylko wszedł do pokoju podbiegła do niego i wtuliła się jakby chciała schować się w jego ramionach. Stali długa bez ruchu póki Gray czegoś nie zauważył. Na rękawie jej koszulki... Była krew. Podciągnął go lekko, aby ujrzeć ranę, która nadal krwawiła i wyglądała jakby powstała na skutek rozerwania. Przerażony zbieżnością faktów oddalił ją od siebie i dokładnie zlustrował. Nic więcej jej nie było. Za pewne zbyt zszokowana nawet nie zwracała uwagi na to. Gray miał złe przypuszczenia i aby nie martwić dziewczyny, udało mu się jej wmówić, że pewnie zrobiła sobie to przez sen. Zaprowadził ją do kuchni. Oczyścił ranę i owinął ją gazą z bandażem. Poczekał aż zaśnie, a sam zbyt rozbudzony usiadł na progu i postanowił czatować całą noc. Nic się nie wydarzyło.
Rano Gray prawie się nie odzywał. Wiedział, że coś jest nie tak. Jego obawy nadeszły kolejnej nocy. Tym razem Neko była goniona wprost do wody. Wpadła do wody i tam cień ja przytrzymał, aż nie utonęła. Obudził się obrany zimnym potem. Usłyszałam jak ktoś się dławił l. Neko. Najszybciej jak mógł znalazł się w jej pokoju i zapalił światło. Całe łóżko było mokre. Jakby ktoś wylał na nie litry wody. Z kołdry ściekała woda. Neko również całą przemoczona leżała na boku i próbowała odkrztusić wodę zalegającą jej w płucach.
Tego było za wiele. Gray wziął ręcznik, osuszyć Neko i owinął kocem. Najbliżej byka Lucy, ale wyruszyła po roślinę. Tak samo jak Erza i Natsu. W tej chwili nie mógł na nich liczyć. Kto by tu jeszcze... Nagle przez głowę przeleciała mu jedna myśl. Mieszka blisko i się nada. Wyszedł z domu nawet nie fatygując się, aby zamknąć drzwi na klucz. Najpierw chciał stąd odejść. Chciał sprawdzić czy tu chodzi o dom. Może jest kurcze nawiedzony. Zaśmiał się cicho na ta myśl. Nawiedzony. Jego dom. Śmieszne. Maszerował ulicami miasta w szybkim tempie. Noc była chłodna. Neko nieprzytomna majaczyła coś pod nosem.
Zapukał do jego drzwi, gdy zbliżała się już 3 w nocy. Po długim dobijaniu się drzwi otworzył mu wysoki i umięśniony blondyn. Spojrzał na Gray'a z pytaniem w oczach.
-Potem wytłumaczę, daj mi wejść. - i wskazał wymownie dziewczynę na swoich rękach.
-A, tak, jasne. - powiedział lekko przymulony Laxus przepuszczając go do środka.
Wskazał mu miejsce gdzie może położyć Neko. Przyniósł pościel, ułożyli ja i zostawili sama w pokoju. Sami skierowali się do kuchni. Wcześniej Laxus milczał ale teraz oczekiwał wyjaśnień.
-Mogę wiedzieć czemu zaszczycasz mnie swoją obecnością, targając tu jeszcze w cholerę chorą?
-W sumie nie wiem jak to nazwać, ale od jakiegoś czasu dzieje się coś dziwnego...
Gray opowiedział o wszystkim co się zdarzyło. Pokazał nawet ranę na ramieniu Neko. Laxus niedługo przyznał mu rację, że tu przyszedł.
-Cóż najlepiej byłoby to powiedzieć dziadkowie, ale go nie ma...
-Jak to? - zdziwił się Gray.
-Mówił, że pilna sprawa i zostało zwołane zebranie.
-Chcesz powiedzieć, że nie został nikt na tyle mądry, aby pomóc?
-Jestem jeszcze ja.
-No to mówię, nie? A może ktoś poza gildii. - zastanawiał się na głos.
-Nie muszę być wcale miły. - warknął na niego Dreyar.
-Dobra, dobra. - próbował go uspokoić. - Pomyślmy logicznie.
No i im to trochę zajęło...
-Te dziwne sny zdarzały się za każdym razem, gdy spaliśmy. Jednak gdy siedziałem i pilnowałem całą noc nic się nie stało.
-No raczej ciebie się nic nie wystraszyło. - zadrwił Laxus.
-A co jeśli te sny pojawiają się tylko pod warunkiem, że obydwoje śpimy?
-Ale dlaczego?
-Nie mam bladego pojęcia.
Stali chwilę, myśląc.
-Idź spać. - powiedział w końcu Laxus.
-Co?
-Idź spać, a ja będę obserwować.
-Teraz to napewno nie zasnę.
-Zawsze moge cię ogłuszyć.
Gray w tej chwili machinalnie wykonał w tył zwrot i wrócił do pokoju gdzie leżała Neko. Usiadł pod ścianą i zamknął oczy.
-Nic nie obiecuję. - burknął, gdy usłyszał jak Laxus wszedł za nim.
Gray usiadł gwałtownie, budząc się. Co to było? Jakiś cholerny koszmar. Gdyby miałby być przesądny powiedziałby, że jest to zwiastun śmierci. Dopiero teraz zauważył, że zasnął na podłodze pod łóżkiem. Ciało dawało się we znaki jeśli chodzi o niewygodne posłanie. Przekręcił głowę i spojrzał na Neko. Ona szeroko otwartymi oczami wpatrywała się w niego, przebijając go na wzrokiem na wylot. Kompletnie zaskoczony chłopak nie mógł wydusić z siebie słowa, dlatego z otwartymi ustami przyglądał się jej równie zawzięcie.
-Miałam koszmar. - szepnęła.
Mimo tego po chwili się uśmiechnęła i patrząc w inny punkt zaczęła opowiadać.
-Coś mnie goniło. Jakby cień. Dopadł mnie i dusił. Ty też tam byłeś. Stałeś trochę dalej i próbowałeś przebić się przez jakąś dziwną barierę.
Nadal oniemiały myślał o co chodzi. Przecież on miał ten sen choć nie pamiętał, aby znajdował się w nim bezpośrednio. Czy możliwe, że Neko wyczytała to z jego myśli? Ale po co? Po co miałaby robić coś takiego. Poza tym ona nie kłamie. Nie umie i nie chce. Otrząsnął się i postanowił zmienić temat.
-Jak się czujesz? - spytał, siadając już na łóżku.
-Może być. Chociaż jest mi trochę niedobrze.
-Czyli nie będziesz jeść?
-Nie.
-A chcesz pić?
Również pokręciła głową. Zrezygnowany wstał i miał właśnie wyjść z pokoju, kiedy spytała się go:
-Myślisz, że Tajemniczemu Rycerzowi uda się uratować księżniczkę?
Odwrócił się do niej. Trzymała w ręku tą książkę. Sama nie doszła jeszcze do momentu kiedy pojawia się Tajemniczy Rycerz. Czyżby...
-Słyszałaś wszystko? Mimo że byłaś nieprzytomna?
-Po części. Śniło mi się to wszystko co czytałeś.
-Uda mu się. - odpowiedział, wracając do jej pytania.
Wyszedł z pokoju i skierował się do kuchni. On powinien jednak coś zjeść. Po południu przyszła Wendy. Potwierdziła poprawę stanu Neko jednak daleko do ideału. Dlatego jeszcze tego samego dnia Erza, Natsu i Lucy przyszli pożegnać się przed podróżą.
-Naprawdę wam dziękuję. - powiedział Gray, gdy już się zbierali.
-Drobnostka, znaleźliśmy miejsce, gdzie mogą rosnąć te rośliny, To niedaleko, będziemy raz dwa. - odparła Lucy.
I wyszli.
Gray tej nocy miał kolejny koszmar. Znów Neko była ścigana przez ten cień, ale tym razem została rozerwana na strzępy. Nie miał zbytnio czasu, aby uspokoić swoje serce po tak makabrycznym widoku, bo po chwili usłyszał płacz z pokoju obok. Był niemal, że jego powodem jest ten sam sen. I miał rację. Gdy tylko wszedł do pokoju podbiegła do niego i wtuliła się jakby chciała schować się w jego ramionach. Stali długa bez ruchu póki Gray czegoś nie zauważył. Na rękawie jej koszulki... Była krew. Podciągnął go lekko, aby ujrzeć ranę, która nadal krwawiła i wyglądała jakby powstała na skutek rozerwania. Przerażony zbieżnością faktów oddalił ją od siebie i dokładnie zlustrował. Nic więcej jej nie było. Za pewne zbyt zszokowana nawet nie zwracała uwagi na to. Gray miał złe przypuszczenia i aby nie martwić dziewczyny, udało mu się jej wmówić, że pewnie zrobiła sobie to przez sen. Zaprowadził ją do kuchni. Oczyścił ranę i owinął ją gazą z bandażem. Poczekał aż zaśnie, a sam zbyt rozbudzony usiadł na progu i postanowił czatować całą noc. Nic się nie wydarzyło.
Rano Gray prawie się nie odzywał. Wiedział, że coś jest nie tak. Jego obawy nadeszły kolejnej nocy. Tym razem Neko była goniona wprost do wody. Wpadła do wody i tam cień ja przytrzymał, aż nie utonęła. Obudził się obrany zimnym potem. Usłyszałam jak ktoś się dławił l. Neko. Najszybciej jak mógł znalazł się w jej pokoju i zapalił światło. Całe łóżko było mokre. Jakby ktoś wylał na nie litry wody. Z kołdry ściekała woda. Neko również całą przemoczona leżała na boku i próbowała odkrztusić wodę zalegającą jej w płucach.
Tego było za wiele. Gray wziął ręcznik, osuszyć Neko i owinął kocem. Najbliżej byka Lucy, ale wyruszyła po roślinę. Tak samo jak Erza i Natsu. W tej chwili nie mógł na nich liczyć. Kto by tu jeszcze... Nagle przez głowę przeleciała mu jedna myśl. Mieszka blisko i się nada. Wyszedł z domu nawet nie fatygując się, aby zamknąć drzwi na klucz. Najpierw chciał stąd odejść. Chciał sprawdzić czy tu chodzi o dom. Może jest kurcze nawiedzony. Zaśmiał się cicho na ta myśl. Nawiedzony. Jego dom. Śmieszne. Maszerował ulicami miasta w szybkim tempie. Noc była chłodna. Neko nieprzytomna majaczyła coś pod nosem.
Zapukał do jego drzwi, gdy zbliżała się już 3 w nocy. Po długim dobijaniu się drzwi otworzył mu wysoki i umięśniony blondyn. Spojrzał na Gray'a z pytaniem w oczach.
-Potem wytłumaczę, daj mi wejść. - i wskazał wymownie dziewczynę na swoich rękach.
-A, tak, jasne. - powiedział lekko przymulony Laxus przepuszczając go do środka.
Wskazał mu miejsce gdzie może położyć Neko. Przyniósł pościel, ułożyli ja i zostawili sama w pokoju. Sami skierowali się do kuchni. Wcześniej Laxus milczał ale teraz oczekiwał wyjaśnień.
-Mogę wiedzieć czemu zaszczycasz mnie swoją obecnością, targając tu jeszcze w cholerę chorą?
-W sumie nie wiem jak to nazwać, ale od jakiegoś czasu dzieje się coś dziwnego...
Gray opowiedział o wszystkim co się zdarzyło. Pokazał nawet ranę na ramieniu Neko. Laxus niedługo przyznał mu rację, że tu przyszedł.
-Cóż najlepiej byłoby to powiedzieć dziadkowie, ale go nie ma...
-Jak to? - zdziwił się Gray.
-Mówił, że pilna sprawa i zostało zwołane zebranie.
-Chcesz powiedzieć, że nie został nikt na tyle mądry, aby pomóc?
-Jestem jeszcze ja.
-No to mówię, nie? A może ktoś poza gildii. - zastanawiał się na głos.
-Nie muszę być wcale miły. - warknął na niego Dreyar.
-Dobra, dobra. - próbował go uspokoić. - Pomyślmy logicznie.
No i im to trochę zajęło...
-Te dziwne sny zdarzały się za każdym razem, gdy spaliśmy. Jednak gdy siedziałem i pilnowałem całą noc nic się nie stało.
-No raczej ciebie się nic nie wystraszyło. - zadrwił Laxus.
-A co jeśli te sny pojawiają się tylko pod warunkiem, że obydwoje śpimy?
-Ale dlaczego?
-Nie mam bladego pojęcia.
Stali chwilę, myśląc.
-Idź spać. - powiedział w końcu Laxus.
-Co?
-Idź spać, a ja będę obserwować.
-Teraz to napewno nie zasnę.
-Zawsze moge cię ogłuszyć.
Gray w tej chwili machinalnie wykonał w tył zwrot i wrócił do pokoju gdzie leżała Neko. Usiadł pod ścianą i zamknął oczy.
-Nic nie obiecuję. - burknął, gdy usłyszał jak Laxus wszedł za nim.
środa, 1 kwietnia 2015
Rozdział 11 - Ona nie ma prawa być szczęśliwa
Lekko zdyszana już maratonem po schodach z biblioteki na samą górę budynku Mira, ściskała w dłoniach gruby tom oprawiony w fioletową skórę. Wparowała błyskawicznie do pewnego gabinetu, strasząc nieźle jego właściciela.
-Mistrzu! - zawołała - Znalazłam!
Drobny staruszek siedzący za biurkiem otworzył oczy najszerzej jak tylko mógł. Minął tydzień od zlecenia Mirze przeszukania biblioteki w celu znalezienia jednego terminu: chimera. Wcześniej nawet pomocnicy nie dawali efektu. Odszukania czegokolwiek graniczyło z cudem, a jednak...
-To na co czekasz? Siadaj i czytaj. - ponaglił ją podekscytowany.
Skinęła głową i usiadła naprzeciw niego. Otworzyła książkę na zaznaczonej stronie i zaczęła:
-Chimera to organizm zbudowany z różniących się od siebie genetycznie komórek. Często były stwarzane przez magów, którzy specjalizowali się w alchemii. Próbowano stworzyć zwierzę doskonałe, ale próby spełzły na niczym. Chimery są organizmami zazwyczaj nietrwałymi. Krótko żyją i mają tendencję do chorowania, głównie genetycznie.
Po tym nastała cisza. Ciało zbudowane z różnych komórek? Tendencja do chorób? Czy to znaczy, że Neko też długo nie będzie żyć?
-Jest jeszcze coś. - dodała po chwili dziewczyna - Jest tu przekierowanie na Ludzka chimera. Myślę, że właśnie tego szukamy.
Spojrzała na mistrza. Nic nie odpowiedział. To znaczy, że zaczął być poważny. Wiedziała, że ma przeczytać.
-Ludzka chimera była zakazanym eksperymentem. - na te słowo Makarov wzdrygnął się - Polegała na połączeniu człowieka z genami zwierzęcia. Taka osoba jeżeli przeżyła odziedziczała kilka cech po zwierzęciu. Np. zwinność kota. Tacy ludzie zazwyczaj byli prowadzeni przez swój zwierzęcy instynkt. To znaczy, że mając według rozumu przyjaciela, podświadomość bierze ją za inną osobę w zależności od genów, np. właściciel, rodzic. Często ludzkie chimery wydają się dzikie i nieludzkie jeżeli długo żyły bez ludzi. Charakteryzuje je również pewna choroba. Otóż zdarza się, że nad człowiekiem próbuję zapanować jego wewnętrzna natura. Wtedy może dojść nawet do postradania rozumu i zachowywaniem się jak zwierzę. Nie można dopuścić do takiego stanu, gdyż jest on już nieuleczalny. Jeśli zaobserwuje się takie objawy przy ludzkiej chimerze, należy spędzać z nią jak najwięcej czasu oraz dużo wspominać opowiadać, tak aby jej pamięć mogła się zachować. W przypadku niepowodzenia najlepszym wyjściem jest eutanazja. Ludzkie chimery są zakazane jednak jeśli zostaje jakaś znaleziona trzeba jak najszybciej zgłosić to do odpowiednich organów władzy.
Mira skończyła czytać i czekała na słowa mistrza. On jednak nic nie powiedział, jedynie intensywnie myślał.
-Mistrzu... - zaczęła niepewnie - Co jeśli Neko zachoruje na to coś?
-Na razie o tym nie myślmy. - w końcu się odezwał - Dziękuję Mira, dobrze się spisałaś. Jeżeli pozwolisz, chciałbym zostać na chwilę sam.
Skinęła głową i wyszła, a Makorov pozostał sam ze swymi myślami.
-Sta-nę-ła na skra-ju... - Neko zawahała się przy kolejnym słowie.
Szło jej nawet dobrze chociaż nadal musiała sylabować słowa. Gray zajrzał jej przez ramię sprawdzając z czym miała problem.
-Wrzosowiska. - dokończył.
Dziewczyna przewróciła na kolejną stronę i przetarła zmęczone oczy. Powieki same jej się klei. Nie było w tym nic dziwnego. Czytała tą książkę od jakiś dwóch godzin i powoli dochodziła północ. To jak na razie jej rekord. Ziewnęła i w tej chwili Gray zabrał jej książkę.
-Dokończymy jutro. Jest już późno, idź lepiej spać.
Przytaknęła skinieniem głowy i ułożyła się na łóżku, na którym właśnie czytała książkę. Nie zainteresowała się choćby jakimś nakryciem. Chłopak przykrył ją kocem i gasząc światło wyszedł z pokoju. W tej chwili ktoś zapukał do drzwi. Nie mógł wyjść z podziwu, że jeśli już ktoś go odwiedza to zawsze moment po tym jak Neko idzie spać. Zarazem był zdziwiony kto o tak późnej porze mógłby przyjść. Odpowiedź sama się nasunęła gdy usłyszał jęki niebieskiego exceeda, który błagał o powrót do domu, gdyż chce mu się spać. Otworzył drzwi i tak jak się spodziewał, stał za nimi Natsu, na którego głowie spoczywał śniący już o czymś Happy. Jego przyjaciel nic nie mówiąc zaczął grzebać w kieszeni spodni w końcu wyciągając jakiś srebrny łańcuszek. Zawiesił go na palcach i potknął pod sam nos magowi lodu, który momentalnie rozpoznał co to jest.
-Znalazłem to w gildii. - odparł Natsu wskazując na wisiorek w kształcie miecza.
Gray nie dowierzając dla pewności sprawdził, czy go zgubił. Nie napotkał palcami na szyi żadnego łańcuszka.
-To ostatnia rzecz jaką mógłbyś zgubić. - zaczął znowu smoczy zabójca - Co jest prawie niemożliwe. Od ostatniego czasu dziwnie się zachowujesz. Wszystko dobrze? - spytał zmartwiony całym faktem.
-Tak, jak najbardziej. - odpowiedział odbierając swoją własność - Dziękuję.
Natsu chwilę jeszcze popatrzył na niego z powątpiewaniem i odszedł. Gray stał jeszcze chwilę wpatrując się w wisiorek. Ostatnio miał wiele na głowie. Zbyt wiele. Po prostu potrzebuje odpoczynku. Wyśpi się i wszystko będzie w porządku. Zapiał łańcuszek na szyi i bez zbędnych ceregieli poszedł spać.
Obudził się dopiero po południu i tak jak myślał, czuł się jak nowo narodzony. Zatroskany jednak faktem, że Neko tak długi czas nic nie chciała od niego, poszedł do jej pokoju. Ona też jeszcze spała co było do niej niepodobne. Stwierdził, że na pewno odsypia czytanie do późna książki. Przeszedł do salonu, który jeszcze trochę świecił pustkami. Po ataku Raven Tail mieszkanie nadawało się do umeblowania od samego początku. Za pokaźną sumkę, którą dostali za rozwiązanie problemu z wilkami udało się odtworzyć większość domu. Brakowało jeszcze kilku rzeczy, lecz nie były tak ważne, aby mieć je od zaraz. Miał zamiar obudzić właśnie Neko, gdy usłyszał śmiechy na korytarzu. Nie potrzebował dużo czasu, aby rozpoznał je. Po chwili bez choćby pukanie do jego mieszkania wpadła trójka przyjaciół, z którymi był w drużynie. Erza niosła pokaźny tort, który zamówiła w swojej ulubionej cukierni. Natsu niósł różnego rodzaju zastawy,a Lucy dźwigała kilka butelek jakiegoś napoju.
-A to co? - spytał nie w temacie Gray, zszokowany faktem, że wpadli do niego robić rozrubę, a nie u Lucy.
-Takie małe świętowanko. Może nowego domu nie masz, ale odnowiłeś go, a to jakbyś się wprowadził od nowa. - odparła uśmiechnięta Erza.
-Aye sir! - krzyknął Happy wlatując przez okno rozrzucając konfetti.
-Ty to sprzątasz. - burknął czarnowłosy.
Reszta się roześmiała. Hałas zbudził i sprowadził tu Neko, która przecierała piąstkami oczy. Widząc całe towarzystwo otworzyła je szerzej.
-Dzień dobry. - odparła z uśmiechem.
Przez ten miesiąc przyzwyczaiła się do reszty. Zachowała jednak pewien dystans, więc jej relacje można porównać do relacji Wendy za wszystkimi. Goście szybko poczuli się jak u siebie w domu rozstawiając wszystko co mieli i rozsiadając się. Neko po jakimś czasie wyszła z pokoju. Prawie nikt tego nie zauważył, jednak każdy teraz spostrzegł ją. Stała w wejściu do pokoju. Jej twarz skrywał cień. Trzymała się kurczowo ściany. Nagle upadła na ziemię. Gray dotarł do niej pierwszy i podniósł ją do siadu. Była nieprzytomna. Odgarnął jej włosy z twarzy i ujrzał mocny rumieniec. Nie był to przejaw emocji. Neko miała wysoką temperaturę.
Dziewczyna leżała w łóżku na wznak. Oddychaha ciężko, a na jej czole pętli się pot. Nad właśnie jej czoło w tej chwili przeniosła się dłoń niebieskowłosem dziewczynki. Badała Neko z coraz większym niepokojem na twarzy. Gdy skończyła wyszła z pokoju zamykając za sobą drzwi. W pomieszczeniu obok czekała caładnie czwórka. Z niecierpliwością czekali na werdykt.
-Jest poważnie. - przemówiła kręcąc głową. - Wygłąda na zmutowanie się kilku wirusów.
Cisza w pokoju była nie do zniesienia. Dlatego Wendy postanowiła kontynuować.
-Potrzebna będzie opieka. Zapewniona przez całą dobę. Na razie zrobiłam co w mojej mocy, lecz to nie wystarczy. Potrzebuje rośliny leczniczej, która może pomóc Neko w walce z chorobą. Niestety. Ja jej nie mam. Miejmy nadzieję, że pani Poliuszka będzie ja miała.
-A jak nie? - spytał w końcu Gray targach złymi przeczuciami.
Dziewczynka spuściła wzrok.
-Bardzo trudno ją zdobyć. Albo się uda to zrobićwiczenia, albo Neko będzie zdana jedynie na swój organizm.
oczywiście każdy się martwił, że być może nie pozyskała nigdzie tej rośliny.
-Gray...-Zaczęła niepewnie Erza - Może teraz ktoś z nas weźmie Neko do siebie na opiekę? Albo przeniesiemy ja do szpitala w gildii.
Chłopaka to trochę rozłościło. Znów pewnie myślą że jest zmęczony tym wszystkim i ze nie da sobie rady.
-Nie. - odparł stanowczo.
-Ale...
-A jak ty byś się czuła? Przekłada z kąta w kąt? Niechciana? Nie mająca miejsca na Ziemi? Pomyśl co Neko poczuje.
Nikt nie zaprzeczył jego argumentom.l, bo były trafne. Nie mniej jednak nadal umartwiali się, żeby pomóc jak najbardziej się dało. Ustalili, że Lucy, Erza i Natsu spróbują odnaleźć potrzebne zioło. Wendy będzie dopatrywać jej zdrowia. A Gray się nią zajmie. Po podzielenie zadań wszyscy się rozeszli. Mag lodu został w cichym mieszkaniu. Do niedawna ubóstwiał tą ciszę. Teraz stała się ona nieznośna. O wiele bardziej wolał teraz słyszeć głos Neko. Jak sobie nuci pod nosem, czy jak do niego mówi rysując coś na kartce. Wolał teraz usłyszeć jej śmiech. Delikatny i niepewny. Rzadko się śmiała. Dlatego gdy już to robiła chłopak wsłuchiwał się. Jej śmiech zapadał w pamięć. Wolał teraz słuchać jak sylabuje wyrazy. Nawet jej płacz. Wolał go niż ta ciszę, mimo że wiedział ze wtedy jest smutna. Wszedł do pokoju,gdzie leżała. Jej oddech był słyszalny juz od drzwi. Miała lekko otworzono usta, którymi zachłannie wciągała powietrze. Podszedł do łóżka. Czoło w dotyku miała wręcz parzące. Wzrok chłopaka nagle zatrzymał się na książce, która leżała na stoliku nocnym. Ta sama, która jeszcze wczoraj czytała. Wziął ja do ręki i przyjrzał Się jej. Usiadł na podłodze i oparł się O łóżko. Otworzył książkę i zaczął czytać na głos. Przynajmniej zagłuszyć ta ciszę. Stracił rachubę czasu. Czytał słowo po słowie nie do końca pewny znaczenia ich, dokładnie, bez zająknięć. Tego zazdrościła mu Neko. Chciała kiedyś sama usiąść i czytać tak pięknie, że mimo nieciekawej fabuły każdy by jej słuchał. To takie głupie. Miała takie proste, zwykłe marzenia. Radość potrafiła jej sprawić znana sztuczka z palcami. Uczyła się wszystkiego szybko, lecz wiele rzeczy nadal nie umiała pojąć. Zazdrościła nie tylko czytania, ale życia. Wolności. Ona też jest teraz wolna, ale nie potrafi jej wykorzystać. tego również musi się nauczyć. Przed nią długa i trudna droga.
Gray zdał sobie sprawę, że zaraz zarwie całą noc. W dodatku jeszcze jedno słowo i straci głos. Prawie skończył książkę. Zostały może trzy rozdziały. Zgasił lampkę i zapatrzył się w ciemny kąt pokoju. Czemu odkąd się pojawiła wszystko idzie nie tak? Jakby los chciał dać do zrozumienia, że ona nie ma prawa być szczęśliwa.
-Mistrzu! - zawołała - Znalazłam!
Drobny staruszek siedzący za biurkiem otworzył oczy najszerzej jak tylko mógł. Minął tydzień od zlecenia Mirze przeszukania biblioteki w celu znalezienia jednego terminu: chimera. Wcześniej nawet pomocnicy nie dawali efektu. Odszukania czegokolwiek graniczyło z cudem, a jednak...
-To na co czekasz? Siadaj i czytaj. - ponaglił ją podekscytowany.
Skinęła głową i usiadła naprzeciw niego. Otworzyła książkę na zaznaczonej stronie i zaczęła:
-Chimera to organizm zbudowany z różniących się od siebie genetycznie komórek. Często były stwarzane przez magów, którzy specjalizowali się w alchemii. Próbowano stworzyć zwierzę doskonałe, ale próby spełzły na niczym. Chimery są organizmami zazwyczaj nietrwałymi. Krótko żyją i mają tendencję do chorowania, głównie genetycznie.
Po tym nastała cisza. Ciało zbudowane z różnych komórek? Tendencja do chorób? Czy to znaczy, że Neko też długo nie będzie żyć?
-Jest jeszcze coś. - dodała po chwili dziewczyna - Jest tu przekierowanie na Ludzka chimera. Myślę, że właśnie tego szukamy.
Spojrzała na mistrza. Nic nie odpowiedział. To znaczy, że zaczął być poważny. Wiedziała, że ma przeczytać.
-Ludzka chimera była zakazanym eksperymentem. - na te słowo Makarov wzdrygnął się - Polegała na połączeniu człowieka z genami zwierzęcia. Taka osoba jeżeli przeżyła odziedziczała kilka cech po zwierzęciu. Np. zwinność kota. Tacy ludzie zazwyczaj byli prowadzeni przez swój zwierzęcy instynkt. To znaczy, że mając według rozumu przyjaciela, podświadomość bierze ją za inną osobę w zależności od genów, np. właściciel, rodzic. Często ludzkie chimery wydają się dzikie i nieludzkie jeżeli długo żyły bez ludzi. Charakteryzuje je również pewna choroba. Otóż zdarza się, że nad człowiekiem próbuję zapanować jego wewnętrzna natura. Wtedy może dojść nawet do postradania rozumu i zachowywaniem się jak zwierzę. Nie można dopuścić do takiego stanu, gdyż jest on już nieuleczalny. Jeśli zaobserwuje się takie objawy przy ludzkiej chimerze, należy spędzać z nią jak najwięcej czasu oraz dużo wspominać opowiadać, tak aby jej pamięć mogła się zachować. W przypadku niepowodzenia najlepszym wyjściem jest eutanazja. Ludzkie chimery są zakazane jednak jeśli zostaje jakaś znaleziona trzeba jak najszybciej zgłosić to do odpowiednich organów władzy.
Mira skończyła czytać i czekała na słowa mistrza. On jednak nic nie powiedział, jedynie intensywnie myślał.
-Mistrzu... - zaczęła niepewnie - Co jeśli Neko zachoruje na to coś?
-Na razie o tym nie myślmy. - w końcu się odezwał - Dziękuję Mira, dobrze się spisałaś. Jeżeli pozwolisz, chciałbym zostać na chwilę sam.
Skinęła głową i wyszła, a Makorov pozostał sam ze swymi myślami.
-Sta-nę-ła na skra-ju... - Neko zawahała się przy kolejnym słowie.
Szło jej nawet dobrze chociaż nadal musiała sylabować słowa. Gray zajrzał jej przez ramię sprawdzając z czym miała problem.
-Wrzosowiska. - dokończył.
Dziewczyna przewróciła na kolejną stronę i przetarła zmęczone oczy. Powieki same jej się klei. Nie było w tym nic dziwnego. Czytała tą książkę od jakiś dwóch godzin i powoli dochodziła północ. To jak na razie jej rekord. Ziewnęła i w tej chwili Gray zabrał jej książkę.
-Dokończymy jutro. Jest już późno, idź lepiej spać.
Przytaknęła skinieniem głowy i ułożyła się na łóżku, na którym właśnie czytała książkę. Nie zainteresowała się choćby jakimś nakryciem. Chłopak przykrył ją kocem i gasząc światło wyszedł z pokoju. W tej chwili ktoś zapukał do drzwi. Nie mógł wyjść z podziwu, że jeśli już ktoś go odwiedza to zawsze moment po tym jak Neko idzie spać. Zarazem był zdziwiony kto o tak późnej porze mógłby przyjść. Odpowiedź sama się nasunęła gdy usłyszał jęki niebieskiego exceeda, który błagał o powrót do domu, gdyż chce mu się spać. Otworzył drzwi i tak jak się spodziewał, stał za nimi Natsu, na którego głowie spoczywał śniący już o czymś Happy. Jego przyjaciel nic nie mówiąc zaczął grzebać w kieszeni spodni w końcu wyciągając jakiś srebrny łańcuszek. Zawiesił go na palcach i potknął pod sam nos magowi lodu, który momentalnie rozpoznał co to jest.
-Znalazłem to w gildii. - odparł Natsu wskazując na wisiorek w kształcie miecza.
Gray nie dowierzając dla pewności sprawdził, czy go zgubił. Nie napotkał palcami na szyi żadnego łańcuszka.
-To ostatnia rzecz jaką mógłbyś zgubić. - zaczął znowu smoczy zabójca - Co jest prawie niemożliwe. Od ostatniego czasu dziwnie się zachowujesz. Wszystko dobrze? - spytał zmartwiony całym faktem.
-Tak, jak najbardziej. - odpowiedział odbierając swoją własność - Dziękuję.
Natsu chwilę jeszcze popatrzył na niego z powątpiewaniem i odszedł. Gray stał jeszcze chwilę wpatrując się w wisiorek. Ostatnio miał wiele na głowie. Zbyt wiele. Po prostu potrzebuje odpoczynku. Wyśpi się i wszystko będzie w porządku. Zapiał łańcuszek na szyi i bez zbędnych ceregieli poszedł spać.
Obudził się dopiero po południu i tak jak myślał, czuł się jak nowo narodzony. Zatroskany jednak faktem, że Neko tak długi czas nic nie chciała od niego, poszedł do jej pokoju. Ona też jeszcze spała co było do niej niepodobne. Stwierdził, że na pewno odsypia czytanie do późna książki. Przeszedł do salonu, który jeszcze trochę świecił pustkami. Po ataku Raven Tail mieszkanie nadawało się do umeblowania od samego początku. Za pokaźną sumkę, którą dostali za rozwiązanie problemu z wilkami udało się odtworzyć większość domu. Brakowało jeszcze kilku rzeczy, lecz nie były tak ważne, aby mieć je od zaraz. Miał zamiar obudzić właśnie Neko, gdy usłyszał śmiechy na korytarzu. Nie potrzebował dużo czasu, aby rozpoznał je. Po chwili bez choćby pukanie do jego mieszkania wpadła trójka przyjaciół, z którymi był w drużynie. Erza niosła pokaźny tort, który zamówiła w swojej ulubionej cukierni. Natsu niósł różnego rodzaju zastawy,a Lucy dźwigała kilka butelek jakiegoś napoju.
-A to co? - spytał nie w temacie Gray, zszokowany faktem, że wpadli do niego robić rozrubę, a nie u Lucy.
-Takie małe świętowanko. Może nowego domu nie masz, ale odnowiłeś go, a to jakbyś się wprowadził od nowa. - odparła uśmiechnięta Erza.
-Aye sir! - krzyknął Happy wlatując przez okno rozrzucając konfetti.
-Ty to sprzątasz. - burknął czarnowłosy.
Reszta się roześmiała. Hałas zbudził i sprowadził tu Neko, która przecierała piąstkami oczy. Widząc całe towarzystwo otworzyła je szerzej.
-Dzień dobry. - odparła z uśmiechem.
Przez ten miesiąc przyzwyczaiła się do reszty. Zachowała jednak pewien dystans, więc jej relacje można porównać do relacji Wendy za wszystkimi. Goście szybko poczuli się jak u siebie w domu rozstawiając wszystko co mieli i rozsiadając się. Neko po jakimś czasie wyszła z pokoju. Prawie nikt tego nie zauważył, jednak każdy teraz spostrzegł ją. Stała w wejściu do pokoju. Jej twarz skrywał cień. Trzymała się kurczowo ściany. Nagle upadła na ziemię. Gray dotarł do niej pierwszy i podniósł ją do siadu. Była nieprzytomna. Odgarnął jej włosy z twarzy i ujrzał mocny rumieniec. Nie był to przejaw emocji. Neko miała wysoką temperaturę.
Dziewczyna leżała w łóżku na wznak. Oddychaha ciężko, a na jej czole pętli się pot. Nad właśnie jej czoło w tej chwili przeniosła się dłoń niebieskowłosem dziewczynki. Badała Neko z coraz większym niepokojem na twarzy. Gdy skończyła wyszła z pokoju zamykając za sobą drzwi. W pomieszczeniu obok czekała caładnie czwórka. Z niecierpliwością czekali na werdykt.
-Jest poważnie. - przemówiła kręcąc głową. - Wygłąda na zmutowanie się kilku wirusów.
Cisza w pokoju była nie do zniesienia. Dlatego Wendy postanowiła kontynuować.
-Potrzebna będzie opieka. Zapewniona przez całą dobę. Na razie zrobiłam co w mojej mocy, lecz to nie wystarczy. Potrzebuje rośliny leczniczej, która może pomóc Neko w walce z chorobą. Niestety. Ja jej nie mam. Miejmy nadzieję, że pani Poliuszka będzie ja miała.
-A jak nie? - spytał w końcu Gray targach złymi przeczuciami.
Dziewczynka spuściła wzrok.
-Bardzo trudno ją zdobyć. Albo się uda to zrobićwiczenia, albo Neko będzie zdana jedynie na swój organizm.
oczywiście każdy się martwił, że być może nie pozyskała nigdzie tej rośliny.
-Gray...-Zaczęła niepewnie Erza - Może teraz ktoś z nas weźmie Neko do siebie na opiekę? Albo przeniesiemy ja do szpitala w gildii.
Chłopaka to trochę rozłościło. Znów pewnie myślą że jest zmęczony tym wszystkim i ze nie da sobie rady.
-Nie. - odparł stanowczo.
-Ale...
-A jak ty byś się czuła? Przekłada z kąta w kąt? Niechciana? Nie mająca miejsca na Ziemi? Pomyśl co Neko poczuje.
Nikt nie zaprzeczył jego argumentom.l, bo były trafne. Nie mniej jednak nadal umartwiali się, żeby pomóc jak najbardziej się dało. Ustalili, że Lucy, Erza i Natsu spróbują odnaleźć potrzebne zioło. Wendy będzie dopatrywać jej zdrowia. A Gray się nią zajmie. Po podzielenie zadań wszyscy się rozeszli. Mag lodu został w cichym mieszkaniu. Do niedawna ubóstwiał tą ciszę. Teraz stała się ona nieznośna. O wiele bardziej wolał teraz słyszeć głos Neko. Jak sobie nuci pod nosem, czy jak do niego mówi rysując coś na kartce. Wolał teraz usłyszeć jej śmiech. Delikatny i niepewny. Rzadko się śmiała. Dlatego gdy już to robiła chłopak wsłuchiwał się. Jej śmiech zapadał w pamięć. Wolał teraz słuchać jak sylabuje wyrazy. Nawet jej płacz. Wolał go niż ta ciszę, mimo że wiedział ze wtedy jest smutna. Wszedł do pokoju,gdzie leżała. Jej oddech był słyszalny juz od drzwi. Miała lekko otworzono usta, którymi zachłannie wciągała powietrze. Podszedł do łóżka. Czoło w dotyku miała wręcz parzące. Wzrok chłopaka nagle zatrzymał się na książce, która leżała na stoliku nocnym. Ta sama, która jeszcze wczoraj czytała. Wziął ja do ręki i przyjrzał Się jej. Usiadł na podłodze i oparł się O łóżko. Otworzył książkę i zaczął czytać na głos. Przynajmniej zagłuszyć ta ciszę. Stracił rachubę czasu. Czytał słowo po słowie nie do końca pewny znaczenia ich, dokładnie, bez zająknięć. Tego zazdrościła mu Neko. Chciała kiedyś sama usiąść i czytać tak pięknie, że mimo nieciekawej fabuły każdy by jej słuchał. To takie głupie. Miała takie proste, zwykłe marzenia. Radość potrafiła jej sprawić znana sztuczka z palcami. Uczyła się wszystkiego szybko, lecz wiele rzeczy nadal nie umiała pojąć. Zazdrościła nie tylko czytania, ale życia. Wolności. Ona też jest teraz wolna, ale nie potrafi jej wykorzystać. tego również musi się nauczyć. Przed nią długa i trudna droga.
Gray zdał sobie sprawę, że zaraz zarwie całą noc. W dodatku jeszcze jedno słowo i straci głos. Prawie skończył książkę. Zostały może trzy rozdziały. Zgasił lampkę i zapatrzył się w ciemny kąt pokoju. Czemu odkąd się pojawiła wszystko idzie nie tak? Jakby los chciał dać do zrozumienia, że ona nie ma prawa być szczęśliwa.
Postanowiłam nie robić długich rozdziałów.
Gdy takie piszę, szybciej się męczę przymusem.
Tak według mnie jest wygodnie.
Może wtedy tak nie zaniedbam bloga...
Rany nie wiem serio.
Nie jestem typem systematycznym i odpowiedzialnym.
Robię co i kiedy chcę.
Nie powinnam w takim razie prowadzić bloga, ale...
To jest zbyt fajne.
Przepraszam za opóźnienia.
Dla lepszego efektu możecie mnie gonić
jakimkolwiek kontaktem ;)
poniedziałek, 5 stycznia 2015
Rozdział 10 Człowiek nie wilk
Obudziła się dopiero popołudniu. Bolała ją ręka, ale było o niebo lepiej niż w nocy czy nawet wczoraj. Odrzuciła kołdrę na bok i wstała. Tak gwałtowne ruchy wywołały u niej "lekkie" zawroty głowy. Opadła ponownie na łóżko. Miała mdłości. Spojrzała na ranę. Nie krwawiła już tak mocno oraz zakażenie powoli zaczęło ustępować. W pokoju była sama. Znowu. Słyszała nie przeniknioną ciszę. Aż nagle przerwał ją jadowity syk, który zaczął układać się w słowa "Widzę cię. Słyszę. Słyszę jak twoje serce bije coraz szybciej i głośniej. Boisz się. Boisz się mnie. Bo wiesz, że po ciebie przyjdę. Zostało ci już tylko odliczać czas." Po czym nastąpił szyderczy śmiech. Zaczęła mieć mroczki przed oczami, przez które mało co widziała. Jednak dostrzegła ruch w pokoju i znajomą sylwetkę. To już wystarczyło , by uspokoiła oddech i pracę serca. Był tu i ją ochroni. Była tego pewna.
Gray kucał przed. Trzymał ją za ręce i patrzył na nią z zatroskaną miną. Nie miała gorączki, ale wyglądała jakby była nieobecna. Po chwili jednak jej źrenice rozszerzyły się a jej wzrok powędrował wprost ku niemu. Widział na nowo strach w jej tęczówka.
-Wszystko dobrze? - spytał.
Słowa ugrzęzły jej w gardle. Nie mogła z siebie nic wydusić. Dlatego pokręciła tylko głową, opadając na ziemię obok niego i tuląc się do przyjaciela. Gray odchylił ją lekko, aby mógł spojrzeć jej w oczy.
-Co się stało? - znów spróbował nawiązać kontakt.
Ona jednak patrzyła na niego ogromnymi ze strachu oczami i nic nie mówiła. Bo nie wiedziała nawet co by mogła powiedzieć. Bała się. Tego nie musiał się nikt domyślać. Chłopak westchnął cicho przytulając ją z powrotem.
-Dobrze, skoro nie chcesz mówić nie zmuszam, ale ty posłuchaj mnie. - zaczął - Mamy pomysł jak rozwiązać problem. - czuł jak się wzdrygnęła - Mówiłaś, że wilki na to się nie zgodzą, są zbyt dumne. A ty sama należysz do ich watahy. Może mogliby mianować cię przywódcą na czas pojednania. Potem po prostu oddałabyś stanowisko. Jak myślisz? Udałoby się?
Neko wszystkiego dokładnie słuchała, a teraz przetwarzałaś kolejny raz, żeby wszystko przepracować. W końcu odezwała się ledwie słyszalnym głosem.
-Wszystko może się udać, ale to zależy czy wilki się zgodzą.
Uradowała go ta informacja, a za razem zmartwiła. Fakt, że wilki mogą rzeczywiście stanowić realny problem zapobiegnięciu dalszym nieszczęściom nie przedstawiał się zbyt dobrze. Ale jeśli się zgodzę wszystko pójdzie jak po maśle.
-To co? Spróbujemy? - zapytał ją.
Wiedziała, ze muszą działać jak najszybciej i nie ma czasu na słabości. Odsunęła się od chłopaka i z lekką pomocą wstała. Uśmiechnęła się słabo i przytaknęła.
Im dłużej szła przez korytarz tym stawała się coraz bardziej sprawna. Mogła już chodzić bez pomocy a to wystarczyło. Reszta już czekała w salonie i szczerze się ucieszyła, że z Gray'em przyszła Neko. Wszyscy napędzeni nową nadzieją ruszyli do lasu. Tam jednak nie czekała miła niespodzianka. Przywódca stada nie żył. Wilki nie widziały co ze sobą począć, bez przywódcy były bezbronne. A to wszystko na mocy klątwy. Tym bardziej przystanęły na ich propozycje, nie chciały już cierpieć. Miały zamiar zgodzić się na wszystko, ale... Jest jeden haczyk.
-Chcą żebym z nimi została.-powiedziała Neko wracając do przyjaciół po naradzie z wilkami.
-Co?! Ale jak to? Przecież jesteś człowiekiem. Nie możesz żyć z wilkami.-zaprotestowała Lucy.
-Wilki są zagubione, nie wiedzą co począć. Strata alfy to dla nich ogromny cios.
Nastała cisza, nikt się nie odzywał.
-Spróbuj z nimi jeszcze raz pogadać. Wytłumacz, że twoje miejsce jest wśród ludzi.-zaproponował Natsu.
Wiedziała, że nie będzie to łatwe. Jednak zwierzęta zgodziły się, ale tylko wtedy gdy ona odejdzie z ich klanu. Trochę ją to zabolało, ale przystanęła na te warunki. Pasowanie na przywódcę jak się okazało się bardza uroczyste. Neko usiadła po turecku a wokół nie zgromadziły się wilki. Jej przyjaciele stali na uboczu wszystkiemu bacznie się przyglądając.
-Ja, Neko Dreyar -zaczęła-Przyrzekam chronić stada i zapewnić mu dobrobyt.-czuła się źle to mówiąc, szczególnie, że za niedługo nie będzie nawet do niego należeć.-Dać mu to co najlepsze, aby nie musiał głodować i się bać. Obiecuję nie zostawić go w potrzebie.
Po przemówienie wszystkie wilki zawyły, a jeden z nich podszedł i położył swoją łapę na je ramieniu. Potem ją zsunął i pazurem naciął jej skórę. Wstała i uroniła kilka kropel krwi na ziemię. Po czym roztarła butem piach z krwią i napisała palcem swoje imię. Wilki znów zawyły, a Neko odwróciła się do reszty, posłała im słaby uśmiech i przemówiła.
-Już po wszystkim.
Erzy i Lucy już nie było. Poszły po burmistrza miasta. Wróciły z nim i jeszcze dwiema osobami. Mieli być to świadkowie.
-Co mam robić?-spytał poddenerwowany burmistrz.
-Wystarczy podanie ręki, ale muszą być świadkowie tego wszystkiego.
Tak też zrobili. Zwierzęta usiadły za Neko, a dwójka ludzi z miasteczka za burmistrzem. Neko wiedziała, że nie zadowoli wilków samym gestem.
-Czy żałuje pan swych czynów?-zapytała.
-Tak i to bardzo.-odpowiedział skruszony.
-Czy przyrzeka pan, że nigdy więcej tego nie powtórzy?
-Ależ oczywiście. Już nigdy nie zrobię czegoś takiego!
Neko w odpowiedzi się uśmiechnęła i wyciągnęła swoją dłoń. Burmistrz jak najszybciej ją uścisnął. W tej chwili wszystkie wilki zaczęły emanować bladym światłem. Gdy przestały dziewczyna odetchnęła z ulgą.
-To koniec.
Udało się. Zwierzęta znów były bezpieczne. Burmistrz dziękował ile wlezie. Zapłacił im oraz zaproponował nocleg jeszcze na dziś. Fairy Tail chętnie z tego skorzystało. Wilki postanowiły się przenieść, a pieczę nad nimi od dzisiaj miał sprawować syn nie żyjącego już przywódcy, któremu magowie postanowili wyprawić pogrzeb. Po wszystkim zmęczeni udali się na spoczynek. Jednak rano gdy Gray się obudził zauważył, że Neko nie ma w pokoju. Przeszukał dom, ale nigdzie jej nie znalazł. Nagle coś mu zaświtało w głowie. Czy wilki wydaliły Neko z watahy? Nie pamiętał aby coś takiego miało miejsce. Czyżby Neko poszła z nimi? Nie, niemożliwe. A może jednak...
Wybiegł jak poparzony z domu nie mając nawet czasu na wytłumaczenie wszystkim co się stało. Dobiegł do wielkiego drzewa gdzie ostatnio ją znalazł, ale jej tam nie było... Spanikowany nawoływał ją i jak szalony biegał po lesie. Gdy już myślał, że to koniec, że Neko odeszła ujrzał pewną sylwetkę na wzgórzu przy skraju lasu. Pchany nikła nadzieją ruszył tam pędem. Z ulgą zobaczył brązowe włosy tańczące na wietrze i kocie uszy wychwytujące różne dźwięki z otoczenia. Zatrzymał się zdyszany. Wtedy ona się odwróciła. Z uśmiechem na ustach.
-Wybacz, nie chciałam cię budzić. Wygnanie z klanu musiało się odbyć o 3 w nocy.
Spojrzała ponownie przed siebie. Gray do niej podszedł i wypatrywał co obserwowała. Były to liczne, drobne punkciki. Wilki odchodziły.
-Poza tym chciałam się pożegnać.-dodała.
-Myślałem już, że chciałaś z nimi odejść.-wyznał swoje obawy.
-Nie, nie odejdę. Moje miejsce jest tu. W Fairy Tail.
Po tym wszystkim wrócili do Magnolii, Drużyna jeszcze długo opowiadała o niesamowitej więzi zwierzęcia o człowieka. Wszyscy prócz Neko, która nie uważała tego za coś niesamowitego.
Boże jak ja was przepraszam!!! Z bagna się tego nie wygrzebię. Tak zapuścić blog... Kto to słyszał. Rozdział krótki, ale chciałam jak najszybciej coś dodać. Tak naprawdę chciałam bloga porzucić, lecz gdy ujrzałam te wszystkie komentarze to mi się normalnie ciepło w serduszku zrobiło. Dziękuję wszystkim co to czytają. Jeszcze raz bardzo przepraszam. Teraz jak wiem, że ktoś to czyta będę się bardziej starać.
Gray kucał przed. Trzymał ją za ręce i patrzył na nią z zatroskaną miną. Nie miała gorączki, ale wyglądała jakby była nieobecna. Po chwili jednak jej źrenice rozszerzyły się a jej wzrok powędrował wprost ku niemu. Widział na nowo strach w jej tęczówka.
-Wszystko dobrze? - spytał.
Słowa ugrzęzły jej w gardle. Nie mogła z siebie nic wydusić. Dlatego pokręciła tylko głową, opadając na ziemię obok niego i tuląc się do przyjaciela. Gray odchylił ją lekko, aby mógł spojrzeć jej w oczy.
-Co się stało? - znów spróbował nawiązać kontakt.
Ona jednak patrzyła na niego ogromnymi ze strachu oczami i nic nie mówiła. Bo nie wiedziała nawet co by mogła powiedzieć. Bała się. Tego nie musiał się nikt domyślać. Chłopak westchnął cicho przytulając ją z powrotem.
-Dobrze, skoro nie chcesz mówić nie zmuszam, ale ty posłuchaj mnie. - zaczął - Mamy pomysł jak rozwiązać problem. - czuł jak się wzdrygnęła - Mówiłaś, że wilki na to się nie zgodzą, są zbyt dumne. A ty sama należysz do ich watahy. Może mogliby mianować cię przywódcą na czas pojednania. Potem po prostu oddałabyś stanowisko. Jak myślisz? Udałoby się?
Neko wszystkiego dokładnie słuchała, a teraz przetwarzałaś kolejny raz, żeby wszystko przepracować. W końcu odezwała się ledwie słyszalnym głosem.
-Wszystko może się udać, ale to zależy czy wilki się zgodzą.
Uradowała go ta informacja, a za razem zmartwiła. Fakt, że wilki mogą rzeczywiście stanowić realny problem zapobiegnięciu dalszym nieszczęściom nie przedstawiał się zbyt dobrze. Ale jeśli się zgodzę wszystko pójdzie jak po maśle.
-To co? Spróbujemy? - zapytał ją.
Wiedziała, ze muszą działać jak najszybciej i nie ma czasu na słabości. Odsunęła się od chłopaka i z lekką pomocą wstała. Uśmiechnęła się słabo i przytaknęła.
Im dłużej szła przez korytarz tym stawała się coraz bardziej sprawna. Mogła już chodzić bez pomocy a to wystarczyło. Reszta już czekała w salonie i szczerze się ucieszyła, że z Gray'em przyszła Neko. Wszyscy napędzeni nową nadzieją ruszyli do lasu. Tam jednak nie czekała miła niespodzianka. Przywódca stada nie żył. Wilki nie widziały co ze sobą począć, bez przywódcy były bezbronne. A to wszystko na mocy klątwy. Tym bardziej przystanęły na ich propozycje, nie chciały już cierpieć. Miały zamiar zgodzić się na wszystko, ale... Jest jeden haczyk.
-Chcą żebym z nimi została.-powiedziała Neko wracając do przyjaciół po naradzie z wilkami.
-Co?! Ale jak to? Przecież jesteś człowiekiem. Nie możesz żyć z wilkami.-zaprotestowała Lucy.
-Wilki są zagubione, nie wiedzą co począć. Strata alfy to dla nich ogromny cios.
Nastała cisza, nikt się nie odzywał.
-Spróbuj z nimi jeszcze raz pogadać. Wytłumacz, że twoje miejsce jest wśród ludzi.-zaproponował Natsu.
Wiedziała, że nie będzie to łatwe. Jednak zwierzęta zgodziły się, ale tylko wtedy gdy ona odejdzie z ich klanu. Trochę ją to zabolało, ale przystanęła na te warunki. Pasowanie na przywódcę jak się okazało się bardza uroczyste. Neko usiadła po turecku a wokół nie zgromadziły się wilki. Jej przyjaciele stali na uboczu wszystkiemu bacznie się przyglądając.
-Ja, Neko Dreyar -zaczęła-Przyrzekam chronić stada i zapewnić mu dobrobyt.-czuła się źle to mówiąc, szczególnie, że za niedługo nie będzie nawet do niego należeć.-Dać mu to co najlepsze, aby nie musiał głodować i się bać. Obiecuję nie zostawić go w potrzebie.
Po przemówienie wszystkie wilki zawyły, a jeden z nich podszedł i położył swoją łapę na je ramieniu. Potem ją zsunął i pazurem naciął jej skórę. Wstała i uroniła kilka kropel krwi na ziemię. Po czym roztarła butem piach z krwią i napisała palcem swoje imię. Wilki znów zawyły, a Neko odwróciła się do reszty, posłała im słaby uśmiech i przemówiła.
-Już po wszystkim.
Erzy i Lucy już nie było. Poszły po burmistrza miasta. Wróciły z nim i jeszcze dwiema osobami. Mieli być to świadkowie.
-Co mam robić?-spytał poddenerwowany burmistrz.
-Wystarczy podanie ręki, ale muszą być świadkowie tego wszystkiego.
Tak też zrobili. Zwierzęta usiadły za Neko, a dwójka ludzi z miasteczka za burmistrzem. Neko wiedziała, że nie zadowoli wilków samym gestem.
-Czy żałuje pan swych czynów?-zapytała.
-Tak i to bardzo.-odpowiedział skruszony.
-Czy przyrzeka pan, że nigdy więcej tego nie powtórzy?
-Ależ oczywiście. Już nigdy nie zrobię czegoś takiego!
Neko w odpowiedzi się uśmiechnęła i wyciągnęła swoją dłoń. Burmistrz jak najszybciej ją uścisnął. W tej chwili wszystkie wilki zaczęły emanować bladym światłem. Gdy przestały dziewczyna odetchnęła z ulgą.
-To koniec.
Udało się. Zwierzęta znów były bezpieczne. Burmistrz dziękował ile wlezie. Zapłacił im oraz zaproponował nocleg jeszcze na dziś. Fairy Tail chętnie z tego skorzystało. Wilki postanowiły się przenieść, a pieczę nad nimi od dzisiaj miał sprawować syn nie żyjącego już przywódcy, któremu magowie postanowili wyprawić pogrzeb. Po wszystkim zmęczeni udali się na spoczynek. Jednak rano gdy Gray się obudził zauważył, że Neko nie ma w pokoju. Przeszukał dom, ale nigdzie jej nie znalazł. Nagle coś mu zaświtało w głowie. Czy wilki wydaliły Neko z watahy? Nie pamiętał aby coś takiego miało miejsce. Czyżby Neko poszła z nimi? Nie, niemożliwe. A może jednak...
Wybiegł jak poparzony z domu nie mając nawet czasu na wytłumaczenie wszystkim co się stało. Dobiegł do wielkiego drzewa gdzie ostatnio ją znalazł, ale jej tam nie było... Spanikowany nawoływał ją i jak szalony biegał po lesie. Gdy już myślał, że to koniec, że Neko odeszła ujrzał pewną sylwetkę na wzgórzu przy skraju lasu. Pchany nikła nadzieją ruszył tam pędem. Z ulgą zobaczył brązowe włosy tańczące na wietrze i kocie uszy wychwytujące różne dźwięki z otoczenia. Zatrzymał się zdyszany. Wtedy ona się odwróciła. Z uśmiechem na ustach.
-Wybacz, nie chciałam cię budzić. Wygnanie z klanu musiało się odbyć o 3 w nocy.
Spojrzała ponownie przed siebie. Gray do niej podszedł i wypatrywał co obserwowała. Były to liczne, drobne punkciki. Wilki odchodziły.
-Poza tym chciałam się pożegnać.-dodała.
-Myślałem już, że chciałaś z nimi odejść.-wyznał swoje obawy.
-Nie, nie odejdę. Moje miejsce jest tu. W Fairy Tail.
Po tym wszystkim wrócili do Magnolii, Drużyna jeszcze długo opowiadała o niesamowitej więzi zwierzęcia o człowieka. Wszyscy prócz Neko, która nie uważała tego za coś niesamowitego.
Boże jak ja was przepraszam!!! Z bagna się tego nie wygrzebię. Tak zapuścić blog... Kto to słyszał. Rozdział krótki, ale chciałam jak najszybciej coś dodać. Tak naprawdę chciałam bloga porzucić, lecz gdy ujrzałam te wszystkie komentarze to mi się normalnie ciepło w serduszku zrobiło. Dziękuję wszystkim co to czytają. Jeszcze raz bardzo przepraszam. Teraz jak wiem, że ktoś to czyta będę się bardziej starać.
poniedziałek, 15 września 2014
Rozdział 9 Spory międzyklanowe
-Iii co tam zobaczyłaś?
Nie umiała ubrać w słowa to co ujrzała. Było to dla niej zbyt przerażające, ale aby uratować wilki musi opowiedzieć co się stało.
-Rytuał zgłębionych złem klanów inaczej rytuał zemsty, słyszałeś kiedyś o nim?-spytała cicho.
Chłopak pokręcił głową. Mimo, że nazwę pierwszy raz w życiu słyszał nie wydawała mu się za miła.
-Wymyślony został dawno temu, gdy klany były tak ważne jak honor. Często toczyły między sobą spory. I tak jeden z przywódców stworzył rytuał zemsty. Polegał on na złożeniu ofiary z klanu, na którym pragnęło się zemsty. Następnie w różnych okolicznościach codziennie ginął jeden członek wrogiego klanu, aż do ostatniej żywej istoty. Burmistrz odprawił ten rytuał na wilku z tego stada...
Gray zaczął składać wszystko w całość. Każdego dnia będzie ginął wilk, a wilki mając swoje zasady będą mordować człowieka. Jedno błędne koło. Neko także była tego świadoma. I nie miała pojęcia jak to powstrzymać, ale musi im pomóc. Musi.
-Jest jeszcze coś...-zaczęła niepewnie-wilki już wcześniej... dołączyły mnie do swej watahy... z wdzięczności...
-To znaczy...-zaczął, ale z przerażenie nie dokończył.
-Jeśli tego nie przerwiemy ja też prędzej czy później umrę...
Neko miałaby umrzeć? Nie mogła by prawda? Ona nie umrze, nie? Wiele pytań tego typu przeleciały przez głowę chłopaka. Dopiero co jej się udało wyjść na prostą, ułożyć sobie choć trochę życie, zacząć wszystko od nowa i miałby nastąpić tego koniec? Mimo że dziewczyna bardziej dbała o innych i o nich głównie myślała to i tak łza zakręciła jej się w oku, na myśl że miałaby odejść gdy zaczęło być tak wspaniale. Nagle poczuła na sobie jego ramiona.
-Nie pozwolę ci odejść, my nie pozwolimy ci odejść, całe Fairy Tail! Zostaniesz z nami...-dodał ciszej przyciskając ją jeszcze bardziej do siebie.
Usłyszał jak płaczę. Pękła bariera chłodu. Do oczu napłynęła nadzieja i strach nadając im blasku. Stara wrażliwa Neko wróciła. Kiedy ona płakała on smutnym wzrokiem krążył po śpiących wilkach. Który jutro umrze? A może Neko? Nie, niemożliwe. Kilka minut później oboje w milczeniu opierali się o siebie i nie wiadomo na co czekali. Kolejny szelest. Tym razem o wiele głośniejszy. Dwójka równo uniosła wzrok na swoich przyjaciół.
-Nareszcie was znaleźliśmy.-odparła zmęczona Lucy.
-Rozumiem, że wiecie i tym... co się wydarzyło...-uważała na słowa Erza ze względu na Neko.
-Taa...-odpowiedział beznamiętnie Gray.
-Ten rytuał, ja czytałam o nim, wiem jak go powstrzymać, ale...-wszyscy z prędkością światła przenieśli wzrok na Lucy- ale chyba tego nie zrobimy.
-Czemu?-dopytał się Natsu.
-Aby przerwać rytuał trzeba złożyć również ofiarę z klanu, który go rozpoczął, w tym przypadku musiałby być to ktoś z wioski, jest możliwość jeszcze odpuszczenia sobie win, ale rzadko jakiś klan zniżał się do tego.
-Ale przecież nie zabijemy człowieka!-uświadomił wszystkim Natsu, jakby tego nie wiedzieli.
Byli w kropce. Nie mogli nic zrobić. Wilki jakby się ożywiły. Rozmawiały. Jednak nagle zaczęły warczeć.
-Co się dzieje?-wystraszył się Happy.
Neko szybko wstała patrząc na zwierzęta bezradnie.
-Pokłóciły się, jedne twierdzą, że mogą przebaczyć, a drugie nie mają zamiaru.
Wytłumaczyła szatynka po czym wbiegła między nie próbując je uspokoić i rozdzielić. Ale wilki jakby jej nie zauważyły. Szarżowały na siebie. Jeden z nich się rzucił. Stało się to w ułamku sekundy. Tak szybko, że świadomi wszyscy sytuacji byli gdy ujrzeli kły zatopione na przedramieniu Dreyar. Wilk szybko się wycofał kładąc się na ziemi podobnie jak reszta. Dziewczyna złapała się za rękę. Jej wymuszany uśmiech wykrzywiał ból. Próbowała pokazać, że nic jej nie jest. Aby zwierzęta nie musiały się martwić, ale wewnątrz mocno cierpiała. Opadła na kolana i lekko się skuliła. Podbiegli do niej przyjaciele. Rana była obficie krwawiąca muszą ją najszybciej zatamować.
-Potrzebujemy jakiegoś materiału czy coś.-zaczęła się rozglądać Erza.
-To się nada?-spytał smoczy zabójca podając swój szalik.
-Natsu przecież...-zaczęła Lucy
-I co z tego, że jest od Igneela? Ona może się wykrwawić na śmierć.-przerwał jej.
Erza bez słowa przyjęła szalik i szybko zacisnęła na jej ramieniu. Do Neko mało rzeczy już dochodziło. Mimo że działali szybko zdążyła stracić dużo krwi. Gray wziął ją na ręce i przycisnął bardziej do siebie jakby bał się, że wilki znów zaatakują. Ostatnie co wataha widziała to wyryty lekki uśmiech na jej twarzy, zanim jeszcze straciła przytomność.
Może nie biegli, ale śpieszyli się, aby jak najszybciej udzielić przyjaciółce lepszej pomocy medycznej. Neko obudziła się dopiero w domu burmistrza, który zaoferował im nocleg. Z zabandażowaną ręką leżała na kanapie, w tym samym pokoju, z którego niedawno uciekła. Nikogo prócz niej nie było. Trochę się wystraszyła. W tym momencie mógłby być tu nawet Natsu czy Erza, z którymi nie miała jeszcze dość śmiałych kontaktów. Usiadła. Była już późna godzina. Usłyszała otwierane drzwi i radosny znany jej głos:
-Obudziłaś się!
Podszedł do niej uśmiechnięty. Na twarzy Gray'a zaczęło rysować się lekko zmęczenie całą tą sytuacją.
-Lepiej?-spytał wskazując rękę.
-Tak, ale to dopiero początek.
-Początek? Czemu? Z twoją regeneracją, wyzdrowiejesz w mgnieniu oka.-pocieszał.
-Tu regeneracja nie pomoże.-odpowiedziała cicho-Tak jest zawsze.
-Co zawsze? O co chodzi?-zaniepokoił się.
-Rana zadana przez zwierze nie goi się u mnie tak szybko, wręcz przeciwnie.-wytłumaczyła.-Nie działa na nią żadna magia, leki czy nawet tamowanie.- i spojrzała na bandaż.\, gdzie krew zaczęła powoli się przebijać przez płótno.
-Ale dlaczego?
-Nie wiem. Myślę, że to kara, że nawet z darem rozmawiania ze zwierzętami nie mogę nad nimi zapanować.-uśmiechnęła się lekko, podnosząc zbity wzrok na niego.
Może Neko często wymuszała uśmiech, ale teraz był to jeden z najszczerszych uśmiechów jakie Gray widział. Ona się z tym po prostu pogodziła. Ale on nie mógł. Nawet coś co stworzyło ten świat, popełniało czasem błędy. Przez głowę przeleciał mu Natsu, ale pomińmy ten szczegół. Postanowił nie droczyć już tematu. Bał się tylko co ich czeka. Już gdy była nieprzytomna, majaczyła i miała lekką gorączkę. Ma być gorzej? Co wtedy zrobią? Nagle usłyszeli kroki. Do pokoju weszły kolejne osoby. Była to Lucy, Erza, Natsu i ta sama pokojówka co otworzyła im wcześniej drzwi.
-Pokoje gotowe.-oznajmiła zadowolona Lucy, która marzyła tylko o położeniu się do łóżka.
-Ale są tylko dwa.-dodała mniej entuzjastycznie Erza.
-Jeden z trzema łóżkami dla panienek, a drugi z dwoma dla paniczów, więc nie widzę problemu.-wtrąciła się pokojówka.
-Czy ty chcesz, aby połowa miasteczka została spalona, a druga zamrożona na amen?-odparła przerażona blondynka.
-N-nie- wystraszyła się służąca.
-Erza ty najlepiej nad nimi panujesz, ja nie mam do tego ręki, więc ty się może tym zajmij.-próbowała się wymigać Heartphilia.
Czerwona lampka z napisem "uwaga Erza" zaświeciła się w głowach chłopaków. Zaczęli kombinować jak się wywinąć. To niestety nie było mocną stroną Natsu, więc pierwszy na pomysł wpadł Gray. Wziął Neko na ręce.
-W sumie i tak mieszkam z Neko, więc co za różnica jak będziemy mieć wspólny pokój.- i z głupim uśmiechem wyszedł za pokojówką, która wskazała mu drogę.
Neko na łóżku usnęła momentalnie. W chwili kiedy dotknęła głową poduszki. Było na razie dobrze, ale chłopak obawiał się słów "to dopiero początek". Postanowił na razie nie zaprzątać tym sobie głowy i się ogarnąć do stanu przynajmniej dobrego. Potem poszedł spać. Noc minęłaby mu spokojnie, gdyby nie jedna osoba.
Obudziła się w środku nocy. W pokoju było bardzo ciemno i jak według niej - zimno. Jednak najgorszy był powód, przez który się obudziła. Koszmar, który jej się śnił, ukazywał wszystko czego w tej chwili najbardziej się bała. Że wróci do Raven Tail, że jej przyjaciele przez nią zginą i nigdy już nie ujrzy światła dziennego w malutkim podziemnym pomieszczeniu, który był jej dawnym pokojem. Bała się. Strach opanowywał ją łatwo. Wykręciła się spod kołdry i chwiejny krokiem ruszyła w stronę drugiego łóżka. Zaczęła szturchać osobę śpiącą w nim. Chłopak leniwie przetarł oczy i próbował dojść do jakiejkolwiek świadomości.
-B-boję się...-wydukała.
Westchnął. Neko nawet nie zauważyła jak źle z nią było, ponieważ całą uwagę skupiła na strachu. Gray był śpiący i nie chciało mu się teraz czekać aż ona zaśnie. Uniósł lekko kołdrę, żeby weszła. Gdy się położyła poczuł jak mocno trzęsie się z zimna i ze strachu. Była lodowata jedynie jej czoło było rozpalone. Zaczął delikatnie trzeć swoje dłonie o jej ręce, aby trochę się ogrzały. Neko najwidoczniej potrzebowała trochę ciepła, bo niedługo zasnęła. Błagała o coś przez sen. Gray dopiero usnął po dłuższej chwili, gdy dziewczyna trochę się uciszyła.
Promyki słońca wdzierały się do pokoju gdy Gray próbował wstać, nie budząc dziewczyny obok. Miała prawo do odpoczynku. Gorączko zmalała, a na jej twarzy malował się spokój, który nie był jej dany przez najbliższy czas. Usłyszał pukanie do drzwi. Za nimi stała cała reszta gromady Fairy Tail. Natsu był dziwnie zmęczony... Po wyrazie twarzy Gray'a Erza zrozumiała, że nie ma pojęcia po co tu są.
-Dzisiaj musimy to załatwić, albo nie wiadomo kto będzie następny.
Te nie do końca dla każdego zrozumiałe słowa, sprawiły że czarnowłosy natychmiastowo wpuścił przyjaciół do środka, tyle tylko wskazał na Neko i przyłożył palec do ust, na znak żeby zachowywali się cicho.
-Więc... wpadliście na coś?-spytał szeptem z nadzieją mag lodu.
-Nie do końca, ale mamy różne sugestie.-zaczęła Lucy.
-Pierwsza to prośba o pogodzenie się.-wymieniła Erza.
-A pamiętacie jak ostatnio się to skończyło.-uświadomił ich Natsu
-No właśnie, więc myśleliśmy nad upozorowaniem wydarzenie gdzie, któryś z klanów ruszy z pomocą i się pogodzą.
-To będzie już trudniejsze.
Zamilkli w zamyśleniu. Każdy wytężał swój umysł. Nagle Gray na coś wpadł.
-Lucy, czy cały klan musi przebaczyć?
-Nie, ważne, aby przeprosiny przyjął lider, a co?
-Neko została przyjęta do watahy. Jeśli sprawią ją przywódcą, choćby na chwilę, wilki nie będą musiały się poniżać, ponieważ nawet przedstawiciel ich rasy tego nie zrobił.
-To by miało sens, ale trzeba najpierw spytać się Neko, a ona wilków.
Wszyscy odruchowo spojrzeli na dziewczynę, która nadal spała. W normalnych wypadkach dawno, by się obudziła, lecz teraz była zbyt zmęczona.
-Gdy tylko będzie w stanie ruszyć, ruszamy do lasu.
Nie umiała ubrać w słowa to co ujrzała. Było to dla niej zbyt przerażające, ale aby uratować wilki musi opowiedzieć co się stało.
-Rytuał zgłębionych złem klanów inaczej rytuał zemsty, słyszałeś kiedyś o nim?-spytała cicho.
Chłopak pokręcił głową. Mimo, że nazwę pierwszy raz w życiu słyszał nie wydawała mu się za miła.
-Wymyślony został dawno temu, gdy klany były tak ważne jak honor. Często toczyły między sobą spory. I tak jeden z przywódców stworzył rytuał zemsty. Polegał on na złożeniu ofiary z klanu, na którym pragnęło się zemsty. Następnie w różnych okolicznościach codziennie ginął jeden członek wrogiego klanu, aż do ostatniej żywej istoty. Burmistrz odprawił ten rytuał na wilku z tego stada...
Gray zaczął składać wszystko w całość. Każdego dnia będzie ginął wilk, a wilki mając swoje zasady będą mordować człowieka. Jedno błędne koło. Neko także była tego świadoma. I nie miała pojęcia jak to powstrzymać, ale musi im pomóc. Musi.
-Jest jeszcze coś...-zaczęła niepewnie-wilki już wcześniej... dołączyły mnie do swej watahy... z wdzięczności...
-To znaczy...-zaczął, ale z przerażenie nie dokończył.
-Jeśli tego nie przerwiemy ja też prędzej czy później umrę...
Neko miałaby umrzeć? Nie mogła by prawda? Ona nie umrze, nie? Wiele pytań tego typu przeleciały przez głowę chłopaka. Dopiero co jej się udało wyjść na prostą, ułożyć sobie choć trochę życie, zacząć wszystko od nowa i miałby nastąpić tego koniec? Mimo że dziewczyna bardziej dbała o innych i o nich głównie myślała to i tak łza zakręciła jej się w oku, na myśl że miałaby odejść gdy zaczęło być tak wspaniale. Nagle poczuła na sobie jego ramiona.
-Nie pozwolę ci odejść, my nie pozwolimy ci odejść, całe Fairy Tail! Zostaniesz z nami...-dodał ciszej przyciskając ją jeszcze bardziej do siebie.
Usłyszał jak płaczę. Pękła bariera chłodu. Do oczu napłynęła nadzieja i strach nadając im blasku. Stara wrażliwa Neko wróciła. Kiedy ona płakała on smutnym wzrokiem krążył po śpiących wilkach. Który jutro umrze? A może Neko? Nie, niemożliwe. Kilka minut później oboje w milczeniu opierali się o siebie i nie wiadomo na co czekali. Kolejny szelest. Tym razem o wiele głośniejszy. Dwójka równo uniosła wzrok na swoich przyjaciół.
-Nareszcie was znaleźliśmy.-odparła zmęczona Lucy.
-Rozumiem, że wiecie i tym... co się wydarzyło...-uważała na słowa Erza ze względu na Neko.
-Taa...-odpowiedział beznamiętnie Gray.
-Ten rytuał, ja czytałam o nim, wiem jak go powstrzymać, ale...-wszyscy z prędkością światła przenieśli wzrok na Lucy- ale chyba tego nie zrobimy.
-Czemu?-dopytał się Natsu.
-Aby przerwać rytuał trzeba złożyć również ofiarę z klanu, który go rozpoczął, w tym przypadku musiałby być to ktoś z wioski, jest możliwość jeszcze odpuszczenia sobie win, ale rzadko jakiś klan zniżał się do tego.
-Ale przecież nie zabijemy człowieka!-uświadomił wszystkim Natsu, jakby tego nie wiedzieli.
Byli w kropce. Nie mogli nic zrobić. Wilki jakby się ożywiły. Rozmawiały. Jednak nagle zaczęły warczeć.
-Co się dzieje?-wystraszył się Happy.
Neko szybko wstała patrząc na zwierzęta bezradnie.
-Pokłóciły się, jedne twierdzą, że mogą przebaczyć, a drugie nie mają zamiaru.
Wytłumaczyła szatynka po czym wbiegła między nie próbując je uspokoić i rozdzielić. Ale wilki jakby jej nie zauważyły. Szarżowały na siebie. Jeden z nich się rzucił. Stało się to w ułamku sekundy. Tak szybko, że świadomi wszyscy sytuacji byli gdy ujrzeli kły zatopione na przedramieniu Dreyar. Wilk szybko się wycofał kładąc się na ziemi podobnie jak reszta. Dziewczyna złapała się za rękę. Jej wymuszany uśmiech wykrzywiał ból. Próbowała pokazać, że nic jej nie jest. Aby zwierzęta nie musiały się martwić, ale wewnątrz mocno cierpiała. Opadła na kolana i lekko się skuliła. Podbiegli do niej przyjaciele. Rana była obficie krwawiąca muszą ją najszybciej zatamować.
-Potrzebujemy jakiegoś materiału czy coś.-zaczęła się rozglądać Erza.
-To się nada?-spytał smoczy zabójca podając swój szalik.
-Natsu przecież...-zaczęła Lucy
-I co z tego, że jest od Igneela? Ona może się wykrwawić na śmierć.-przerwał jej.
Erza bez słowa przyjęła szalik i szybko zacisnęła na jej ramieniu. Do Neko mało rzeczy już dochodziło. Mimo że działali szybko zdążyła stracić dużo krwi. Gray wziął ją na ręce i przycisnął bardziej do siebie jakby bał się, że wilki znów zaatakują. Ostatnie co wataha widziała to wyryty lekki uśmiech na jej twarzy, zanim jeszcze straciła przytomność.
Może nie biegli, ale śpieszyli się, aby jak najszybciej udzielić przyjaciółce lepszej pomocy medycznej. Neko obudziła się dopiero w domu burmistrza, który zaoferował im nocleg. Z zabandażowaną ręką leżała na kanapie, w tym samym pokoju, z którego niedawno uciekła. Nikogo prócz niej nie było. Trochę się wystraszyła. W tym momencie mógłby być tu nawet Natsu czy Erza, z którymi nie miała jeszcze dość śmiałych kontaktów. Usiadła. Była już późna godzina. Usłyszała otwierane drzwi i radosny znany jej głos:
-Obudziłaś się!
Podszedł do niej uśmiechnięty. Na twarzy Gray'a zaczęło rysować się lekko zmęczenie całą tą sytuacją.
-Lepiej?-spytał wskazując rękę.
-Tak, ale to dopiero początek.
-Początek? Czemu? Z twoją regeneracją, wyzdrowiejesz w mgnieniu oka.-pocieszał.
-Tu regeneracja nie pomoże.-odpowiedziała cicho-Tak jest zawsze.
-Co zawsze? O co chodzi?-zaniepokoił się.
-Rana zadana przez zwierze nie goi się u mnie tak szybko, wręcz przeciwnie.-wytłumaczyła.-Nie działa na nią żadna magia, leki czy nawet tamowanie.- i spojrzała na bandaż.\, gdzie krew zaczęła powoli się przebijać przez płótno.
-Ale dlaczego?
-Nie wiem. Myślę, że to kara, że nawet z darem rozmawiania ze zwierzętami nie mogę nad nimi zapanować.-uśmiechnęła się lekko, podnosząc zbity wzrok na niego.
Może Neko często wymuszała uśmiech, ale teraz był to jeden z najszczerszych uśmiechów jakie Gray widział. Ona się z tym po prostu pogodziła. Ale on nie mógł. Nawet coś co stworzyło ten świat, popełniało czasem błędy. Przez głowę przeleciał mu Natsu, ale pomińmy ten szczegół. Postanowił nie droczyć już tematu. Bał się tylko co ich czeka. Już gdy była nieprzytomna, majaczyła i miała lekką gorączkę. Ma być gorzej? Co wtedy zrobią? Nagle usłyszeli kroki. Do pokoju weszły kolejne osoby. Była to Lucy, Erza, Natsu i ta sama pokojówka co otworzyła im wcześniej drzwi.
-Pokoje gotowe.-oznajmiła zadowolona Lucy, która marzyła tylko o położeniu się do łóżka.
-Ale są tylko dwa.-dodała mniej entuzjastycznie Erza.
-Jeden z trzema łóżkami dla panienek, a drugi z dwoma dla paniczów, więc nie widzę problemu.-wtrąciła się pokojówka.
-Czy ty chcesz, aby połowa miasteczka została spalona, a druga zamrożona na amen?-odparła przerażona blondynka.
-N-nie- wystraszyła się służąca.
-Erza ty najlepiej nad nimi panujesz, ja nie mam do tego ręki, więc ty się może tym zajmij.-próbowała się wymigać Heartphilia.
Czerwona lampka z napisem "uwaga Erza" zaświeciła się w głowach chłopaków. Zaczęli kombinować jak się wywinąć. To niestety nie było mocną stroną Natsu, więc pierwszy na pomysł wpadł Gray. Wziął Neko na ręce.
-W sumie i tak mieszkam z Neko, więc co za różnica jak będziemy mieć wspólny pokój.- i z głupim uśmiechem wyszedł za pokojówką, która wskazała mu drogę.
Neko na łóżku usnęła momentalnie. W chwili kiedy dotknęła głową poduszki. Było na razie dobrze, ale chłopak obawiał się słów "to dopiero początek". Postanowił na razie nie zaprzątać tym sobie głowy i się ogarnąć do stanu przynajmniej dobrego. Potem poszedł spać. Noc minęłaby mu spokojnie, gdyby nie jedna osoba.
Obudziła się w środku nocy. W pokoju było bardzo ciemno i jak według niej - zimno. Jednak najgorszy był powód, przez który się obudziła. Koszmar, który jej się śnił, ukazywał wszystko czego w tej chwili najbardziej się bała. Że wróci do Raven Tail, że jej przyjaciele przez nią zginą i nigdy już nie ujrzy światła dziennego w malutkim podziemnym pomieszczeniu, który był jej dawnym pokojem. Bała się. Strach opanowywał ją łatwo. Wykręciła się spod kołdry i chwiejny krokiem ruszyła w stronę drugiego łóżka. Zaczęła szturchać osobę śpiącą w nim. Chłopak leniwie przetarł oczy i próbował dojść do jakiejkolwiek świadomości.
-B-boję się...-wydukała.
Westchnął. Neko nawet nie zauważyła jak źle z nią było, ponieważ całą uwagę skupiła na strachu. Gray był śpiący i nie chciało mu się teraz czekać aż ona zaśnie. Uniósł lekko kołdrę, żeby weszła. Gdy się położyła poczuł jak mocno trzęsie się z zimna i ze strachu. Była lodowata jedynie jej czoło było rozpalone. Zaczął delikatnie trzeć swoje dłonie o jej ręce, aby trochę się ogrzały. Neko najwidoczniej potrzebowała trochę ciepła, bo niedługo zasnęła. Błagała o coś przez sen. Gray dopiero usnął po dłuższej chwili, gdy dziewczyna trochę się uciszyła.
Promyki słońca wdzierały się do pokoju gdy Gray próbował wstać, nie budząc dziewczyny obok. Miała prawo do odpoczynku. Gorączko zmalała, a na jej twarzy malował się spokój, który nie był jej dany przez najbliższy czas. Usłyszał pukanie do drzwi. Za nimi stała cała reszta gromady Fairy Tail. Natsu był dziwnie zmęczony... Po wyrazie twarzy Gray'a Erza zrozumiała, że nie ma pojęcia po co tu są.
-Dzisiaj musimy to załatwić, albo nie wiadomo kto będzie następny.
Te nie do końca dla każdego zrozumiałe słowa, sprawiły że czarnowłosy natychmiastowo wpuścił przyjaciół do środka, tyle tylko wskazał na Neko i przyłożył palec do ust, na znak żeby zachowywali się cicho.
-Więc... wpadliście na coś?-spytał szeptem z nadzieją mag lodu.
-Nie do końca, ale mamy różne sugestie.-zaczęła Lucy.
-Pierwsza to prośba o pogodzenie się.-wymieniła Erza.
-A pamiętacie jak ostatnio się to skończyło.-uświadomił ich Natsu
-No właśnie, więc myśleliśmy nad upozorowaniem wydarzenie gdzie, któryś z klanów ruszy z pomocą i się pogodzą.
-To będzie już trudniejsze.
Zamilkli w zamyśleniu. Każdy wytężał swój umysł. Nagle Gray na coś wpadł.
-Lucy, czy cały klan musi przebaczyć?
-Nie, ważne, aby przeprosiny przyjął lider, a co?
-Neko została przyjęta do watahy. Jeśli sprawią ją przywódcą, choćby na chwilę, wilki nie będą musiały się poniżać, ponieważ nawet przedstawiciel ich rasy tego nie zrobił.
-To by miało sens, ale trzeba najpierw spytać się Neko, a ona wilków.
Wszyscy odruchowo spojrzeli na dziewczynę, która nadal spała. W normalnych wypadkach dawno, by się obudziła, lecz teraz była zbyt zmęczona.
-Gdy tylko będzie w stanie ruszyć, ruszamy do lasu.
wtorek, 5 sierpnia 2014
Rozdział 8 Kodeks Hammurabiego
Wstali wczesnym rankiem. Zjedli lekkie śniadanie i ruszyli w dalszą drogę. Tym razem już bez wilków, które były zmęczone całonocna wartą. W sumie i lepiej. Nikt bowiem nie oczekiwał wilków w mieście, a byli już blisko jego granicy. Szli leśną dróżką, gdy Neko od tyłu zakradła do Gray'a. Pewnym momencie na niego wskoczyła.
-Buuu!-spróbowała go wystraszyć.
Ale ten nawet nie drgnął, tyle że złapał jej nogi, aby nie spadła mu z pleców, a przy okazji nie udusiła, bo uwiesiła mu się na szyi. W rezultacie niósł ją teraz na barana.
-I nic?-zapytała zdziwiona.
-Nic.
-Ciebie nie da się wystraszyć!-i z frustracji zaczęła machać nogami.
-Bo ja jestem bardzo odważny.- dla żartów napuszył się.
-Jak bardzo?-nie wzięła chyba tego za żart.
-Bardzo, bardzo.-nadal zgrywał głupa.
Lucy słysząc ich rozmowę wyrównała z nimi kroku, a w zasadzie z Gray'em bo Neko przecież nie szła.
-Gray'a trudno wystraszyć.-pochwaliła chłopaka-pamiętam jak w wesołym miasteczku poszliśmy do domu strachu. Okropnie się bałam, a ten se szedł jak gdyby nigdy nic. Wystraszył się dopiero na koniec gdzie zastał wkurzoną Erzę, bo jedna z przeszkód wytrąciła jej popcorn.
"Dom strachu?" korciło ją co to takiego, ale jakoś Lucy nie sprawiała dzisiaj wrażenia osoby, z którą chce rozmawiać. Zbytnio się wstydziła, nie wiedziała czemu przecież już raz z nią rozmawiała i było dość dobrze.
-Czyli boisz się Erzy?- Neko się wychyliła bardziej aby zobaczyć jego twarz przy odpowiedzi.
-Może nie tyle się boję, a wiem co czeka osoby, które je wkurzą.
Dreyar wróciła do poprzedniej pozycji zastanawiając się nad czymś.
-Tylko nie wpadnij na pomysł, żeby się w nią zmienić!-z lekkim przerażeniem wybił jej ten pomysł z głowy.
-A tak właściwie, czemu Neko chce cię przestraszyć?-Lucy wolała spytać chłopaka, gdyż miała szanse na jaśniejszą odpowiedź, ale do odpowiedzi o dziwo wyrwała się Neko.
-Bo on pierwszy wystraszył mnie!-odparła lekko naburmuszona.
-A czemu ty ją wystraszyłeś?-naciągała Lucy.
Prawda była taka, że Neko grzebała w książkach na regale. Miała wybrać jedną do nauki czytania. Przypadkiem wysunęły się jakieś kartki, Jak się okazało były to rysunki i to całkiem niezłe. Taaa... Gray często z nudów rysował (chryste ale to dziwnie brzmi XD) zawsze pamiętał jak jego matka malowała obrazy i ozdabiała nimi ściany domu. Po niej musiał mieć talent, bo ojciec to kompletna kaleka była z ołówkiem albo pędzlem w ręku.Wolał zachować to w tajemnicy. Tak, więc wystraszył ją, a gdy była zdezorientowana on schował wszystko. Gdy się już otrząsnęła postawiła sobie cel, że go wystraszy i tak oto od tego dnia dziennie koło 10 razy próbuje. Neko jak na złość nabrała ochoty na rozmowę.
-Neko spójrz wiewiórka!-odciągnął jej uwagę.
-Gdzie?! Gdzie?!-rozglądała się wszędzie.
Sam zaczął tłumaczy się Lucy,(na swoją korzyść oczywiście) że dla jaj ją nastraszył i ona teraz namolnie próbuje się odegrać. Neko siedziała prawie, że na jego głowie szukając tej nieszczęsnej wiewiórki, przez co chłopak ledwo nie stracił równowagi. Ta scenka nieźle rozbawiła blondynkę, a później całą resztę. Gdy zauważyła, że jest obiektem śmiechu, speszyła się i wróciła na plecy przyjaciele. Głowę bardziej wtuliła w jego ramię jakby chciała się schować. Przyjaciele nie chcieli jej urazić, ale w zasadzie nie urazili. Neko po prostu nie lubiła być w centrum uwagi. Weszli do miasta. Małe dzieci przepychały się między nimi i gnały z drewnianymi mieczami. Stragany z przeróżnymi surowcami, które pozyskuje się z lasu. Wszystko wyglądało jak mała leśna wioska, ale tylko z pozoru. Popytali się gdzie mogą znaleźć pana McGaver'a (tak, wzięłam pomysł z tego starego serialu XD). Okazało się, że to sam burmistrz miasta (w papierach jest to miasto, ale nie oszukujmy się, to totalna wieś). Neko... jak zwykle, usnęła. Do dzisiaj nie wiadomo jak się jej to udało w takim hałasie. Gdy doszli Gray zaczął ją lekko szturchać, aby się obudziła. Kiedy spytał się czy zejdzie ta przycisnęła się do niego jeszcze bardziej. To miejsce ją przerażało, nie wiedziała czemu, ale wiedziała, że stało się tu coś strasznego. Chłopak tylko cicho westchnął i wzruszył lekko ramionami w stronę reszty. Machnęli na to ręką: nic nie szkodzi. Erza podeszła do ogromnych drzwi i zapukała. Po chwili wrota uchyliły się a w nich stanęła młoda dziewczyna w stroju pokojówki.
-Słucham?-zapytała zdziwiona na gromadkę przed drzwiami.
-Jesteśmy z Fairy Tail w sprawie zlecenia pana McGaver'a.-odparła uroczyście Scarlet.
-Ach tak zapraszam.
Uśmiechnęła się i zrobiła im miejsce. Wnętrze miało wystrój barokowy. Pokojówka zaprowadziła ich do dużego salonu i zostawiła samych na chwilę. Gray miał okazję zdjąć przylepę [czytaj: Neko] z pleców i posadził ją na kanapie, gdzie z resztą usadził się obok tak jak inni. Dziewczyna tylko wcisnęła się bardziej w kąt i jakby chciała się zasłonić przyjacielem. Do pokoju wszedł przysadzisty mężczyznę w równie charakterystycznym dla epoki baroku stroju. Usiadł na przeciwko nich na ciężkim fotelu.
-Witam was serdecznie w moich skromnych progach!-przywitał i z uśmiechem.
"Skromnych" i każdy przypomniał sobie te wszystkie obrazy i rzeźby po drodze XD.
-Cieszę się, że odezwaliście się na moje ogłoszenie.
-Dziękujemy.-dyplomacją zajęła się jak zwykle Erza-jednak zanim rozpoczniemy nasze działania, chcemy poznać więcej szczegółów.
-Naturalnie. Otóż osadziliśmy się na tej ogromnej polanie dosyć niedawno. Na pewno zauważyliście rusztowania i nie dokończone budynki. Okazało się, że w pobliżu grasuje wataha wilków. Próbowaliśmy je wypędzić, ale to nie dało efektów.
-Więc zaczęliście je wybijać?-wycedziła przez żeby Neko.
Fairy Tail: szok. Neko się odezwała do nieznajomego i to jeszcze ze złością. Burmistrz: także szok. Bo skąd miałaby o tym wiedzieć. Chciał ukryć to w tajemnicy, aby nie było, że sami naważyli sobie piwa.
-S-skąd...ty...?-jąkał się burmistrz.
-Jak śmieliście to zrobić?! Czy nie wiedzieliście, że wilki nie zabijają ludzi? Żywią się leśnymi zwierzętami.
Teraz przyjaciele rozumieli. Była nieśmiała i to bardzo, ale w obronie zwierzęcia zrobiłaby wszystko.
-Więc jak wytłumaczysz ataki wilków na ludzi ze skutkami śmiertelnymi?-zapytał poddenerwowany burmistrz.
Fairy Tail: drugi szok. Czy to prawda, że wilki, które im pomogły miały do czynienia z ludzkim mięsem?
-Kodeks Hammurabiego...-szepnęła.-Wilki wyznają jego najważniejszą zasadę: oko za oko ząb za ząb. Innymi słowy: ile zabiliście młodych tyle zabiją waszych dzieci, ile zabiliście dorosłych tyle was.-dodała głośniej.
Mężczyzna schował twarz w dłoniach. Nie wiedział co o tym myśleć, gdyby tylko zostawiliby wilki w spokoju te nie szczęścia by się nie wydarzyły.
-Czy jest jakiś sposób, aby zatrzymać to?-spytał załamanym głosem.
-Ile zginęło już ludzi?-zignorowała jego pytanie.
-Trójka dzieci i pięcioro dorosłych.
Neko nie powstrzymywała się. Straciła szacunek dla burmistrza. Przeszukiwała jego myśli w celu odkrycia tajemnic jakie nadal skrywał. Natrafiła, na najgorsze jakie mogła natrafić. Odsunęła się ze zgrozą od mężczyzny, jakby miałby zaraz zrobić to samo jej. Ten rytuał... Zaczęła dławić się powietrzem. Nie mogła wytrzymać: strach, napięcie. To wszystko ją uciskało. Wybiegła z pokoju.
-Cholera.-przeklął pod nosem Fulbuster przypominając sobie jak szybko dziewczyna biega-Pójdę po nią.
Zerwał się i również wybiegł z pokoju. Po chwili słychać było trzaskanie drzwiami. Na ulicy już nie mógł jej dostrzec. Zaczął pytać się przechodniów czy nie widzieli dziewczyny odpowiadającej opisem Neko. Dopiero gdy nie miał już innych możliwości poszedł do tych dzieciaków. Jak to mówią najciemniej jest pod latarnią. Niepełnoletni gang widział jak Neko wbiega do lasu. Gray uderzył się w czoło. Że też wcześniej nie wpadł na to, że Neko pobiegnie do wilków. Tylko gdzie ona teraz dokładniej w tym lesie jest? Bez większego namysłu pobiegł przed siebie nawołując ją. Dotarł do ogromnego drzewa i tam ją znalazł. Siedziała na ziemi opierając się o pień. Wokół rozłożyły się wilki, a jeden z nich położył łeb na jej kolanach, który delikatnie głaskała, a przynajmniej chłopakowi zdawało się, że położył tam łeb. Gdy się zbliżył, zauważył, że jego klatka piersiowa nie unosi się przy oddechu, a także nie spojrzał na chłopaka jak cała reszta. Ten wilk nie żył. Było to trochę dla maga nie zrozumiałe, bo w takich przypadkach Neko powinna płakać. Zakapował gdy na niego spojrzała tymi oczami. Oczami, które były puste, nie miały w sobie iskierki radości, tych samych gdy opuszczała szpital, nie miały w sobie iskierki nadziei, tych samych gdy Fairy Tail postanowiło ją bronić przed Ivanem, nie miały w sobie iskierki po prostu życia. Jej wzrok był wyprany z uczuć. Można było z niego wyczytać jedynie rozpacz. Wzrok mrożący krew w żyłach. Gray, który jest magiem lodu i nie odczuwa zimna, teraz zadrżał z chłodu jaki bił od jej oczu. Nigdy jej nie widział w takim stanie.
-N-Neko co się stało?-wydusił w końcu z siebie te parę, ratujących sytuację słów.
-Ten człowiek jest bardzo zły.-jej głos był równie chłodny jak i wzrok.
Chłopak zakładał, że chodzi o burmistrza. Mimo, że wręcz dziewczyna go przeraziła jej wypowiedź nie różniła się od innych. To dziecięce dobieranie słów w zdania. To tak bardzo charakteryzowało Neko. Usiadł koło niej, domagając się więcej wyjaśnień.
-Grzebałaś w jego myślach, prawda?
Wzdrygnęła się. Jakby nie chciała, aby ktokolwiek wiedział, jakby bała się, że to coś tak złego, że powinna być za to ukarana.
-Tak...-odpowiedziała nie pewnie
-Iii co tam znalazłaś?
-Buuu!-spróbowała go wystraszyć.
Ale ten nawet nie drgnął, tyle że złapał jej nogi, aby nie spadła mu z pleców, a przy okazji nie udusiła, bo uwiesiła mu się na szyi. W rezultacie niósł ją teraz na barana.
-I nic?-zapytała zdziwiona.
-Nic.
-Ciebie nie da się wystraszyć!-i z frustracji zaczęła machać nogami.
-Bo ja jestem bardzo odważny.- dla żartów napuszył się.
-Jak bardzo?-nie wzięła chyba tego za żart.
-Bardzo, bardzo.-nadal zgrywał głupa.
Lucy słysząc ich rozmowę wyrównała z nimi kroku, a w zasadzie z Gray'em bo Neko przecież nie szła.
-Gray'a trudno wystraszyć.-pochwaliła chłopaka-pamiętam jak w wesołym miasteczku poszliśmy do domu strachu. Okropnie się bałam, a ten se szedł jak gdyby nigdy nic. Wystraszył się dopiero na koniec gdzie zastał wkurzoną Erzę, bo jedna z przeszkód wytrąciła jej popcorn.
"Dom strachu?" korciło ją co to takiego, ale jakoś Lucy nie sprawiała dzisiaj wrażenia osoby, z którą chce rozmawiać. Zbytnio się wstydziła, nie wiedziała czemu przecież już raz z nią rozmawiała i było dość dobrze.
-Czyli boisz się Erzy?- Neko się wychyliła bardziej aby zobaczyć jego twarz przy odpowiedzi.
-Może nie tyle się boję, a wiem co czeka osoby, które je wkurzą.
Dreyar wróciła do poprzedniej pozycji zastanawiając się nad czymś.
-Tylko nie wpadnij na pomysł, żeby się w nią zmienić!-z lekkim przerażeniem wybił jej ten pomysł z głowy.
-A tak właściwie, czemu Neko chce cię przestraszyć?-Lucy wolała spytać chłopaka, gdyż miała szanse na jaśniejszą odpowiedź, ale do odpowiedzi o dziwo wyrwała się Neko.
-Bo on pierwszy wystraszył mnie!-odparła lekko naburmuszona.
-A czemu ty ją wystraszyłeś?-naciągała Lucy.
Prawda była taka, że Neko grzebała w książkach na regale. Miała wybrać jedną do nauki czytania. Przypadkiem wysunęły się jakieś kartki, Jak się okazało były to rysunki i to całkiem niezłe. Taaa... Gray często z nudów rysował (chryste ale to dziwnie brzmi XD) zawsze pamiętał jak jego matka malowała obrazy i ozdabiała nimi ściany domu. Po niej musiał mieć talent, bo ojciec to kompletna kaleka była z ołówkiem albo pędzlem w ręku.Wolał zachować to w tajemnicy. Tak, więc wystraszył ją, a gdy była zdezorientowana on schował wszystko. Gdy się już otrząsnęła postawiła sobie cel, że go wystraszy i tak oto od tego dnia dziennie koło 10 razy próbuje. Neko jak na złość nabrała ochoty na rozmowę.
-Neko spójrz wiewiórka!-odciągnął jej uwagę.
-Gdzie?! Gdzie?!-rozglądała się wszędzie.
Sam zaczął tłumaczy się Lucy,(na swoją korzyść oczywiście) że dla jaj ją nastraszył i ona teraz namolnie próbuje się odegrać. Neko siedziała prawie, że na jego głowie szukając tej nieszczęsnej wiewiórki, przez co chłopak ledwo nie stracił równowagi. Ta scenka nieźle rozbawiła blondynkę, a później całą resztę. Gdy zauważyła, że jest obiektem śmiechu, speszyła się i wróciła na plecy przyjaciele. Głowę bardziej wtuliła w jego ramię jakby chciała się schować. Przyjaciele nie chcieli jej urazić, ale w zasadzie nie urazili. Neko po prostu nie lubiła być w centrum uwagi. Weszli do miasta. Małe dzieci przepychały się między nimi i gnały z drewnianymi mieczami. Stragany z przeróżnymi surowcami, które pozyskuje się z lasu. Wszystko wyglądało jak mała leśna wioska, ale tylko z pozoru. Popytali się gdzie mogą znaleźć pana McGaver'a (tak, wzięłam pomysł z tego starego serialu XD). Okazało się, że to sam burmistrz miasta (w papierach jest to miasto, ale nie oszukujmy się, to totalna wieś). Neko... jak zwykle, usnęła. Do dzisiaj nie wiadomo jak się jej to udało w takim hałasie. Gdy doszli Gray zaczął ją lekko szturchać, aby się obudziła. Kiedy spytał się czy zejdzie ta przycisnęła się do niego jeszcze bardziej. To miejsce ją przerażało, nie wiedziała czemu, ale wiedziała, że stało się tu coś strasznego. Chłopak tylko cicho westchnął i wzruszył lekko ramionami w stronę reszty. Machnęli na to ręką: nic nie szkodzi. Erza podeszła do ogromnych drzwi i zapukała. Po chwili wrota uchyliły się a w nich stanęła młoda dziewczyna w stroju pokojówki.
-Słucham?-zapytała zdziwiona na gromadkę przed drzwiami.
-Jesteśmy z Fairy Tail w sprawie zlecenia pana McGaver'a.-odparła uroczyście Scarlet.
-Ach tak zapraszam.
Uśmiechnęła się i zrobiła im miejsce. Wnętrze miało wystrój barokowy. Pokojówka zaprowadziła ich do dużego salonu i zostawiła samych na chwilę. Gray miał okazję zdjąć przylepę [czytaj: Neko] z pleców i posadził ją na kanapie, gdzie z resztą usadził się obok tak jak inni. Dziewczyna tylko wcisnęła się bardziej w kąt i jakby chciała się zasłonić przyjacielem. Do pokoju wszedł przysadzisty mężczyznę w równie charakterystycznym dla epoki baroku stroju. Usiadł na przeciwko nich na ciężkim fotelu.
-Witam was serdecznie w moich skromnych progach!-przywitał i z uśmiechem.
"Skromnych" i każdy przypomniał sobie te wszystkie obrazy i rzeźby po drodze XD.
-Cieszę się, że odezwaliście się na moje ogłoszenie.
-Dziękujemy.-dyplomacją zajęła się jak zwykle Erza-jednak zanim rozpoczniemy nasze działania, chcemy poznać więcej szczegółów.
-Naturalnie. Otóż osadziliśmy się na tej ogromnej polanie dosyć niedawno. Na pewno zauważyliście rusztowania i nie dokończone budynki. Okazało się, że w pobliżu grasuje wataha wilków. Próbowaliśmy je wypędzić, ale to nie dało efektów.
-Więc zaczęliście je wybijać?-wycedziła przez żeby Neko.
Fairy Tail: szok. Neko się odezwała do nieznajomego i to jeszcze ze złością. Burmistrz: także szok. Bo skąd miałaby o tym wiedzieć. Chciał ukryć to w tajemnicy, aby nie było, że sami naważyli sobie piwa.
-S-skąd...ty...?-jąkał się burmistrz.
-Jak śmieliście to zrobić?! Czy nie wiedzieliście, że wilki nie zabijają ludzi? Żywią się leśnymi zwierzętami.
Teraz przyjaciele rozumieli. Była nieśmiała i to bardzo, ale w obronie zwierzęcia zrobiłaby wszystko.
-Więc jak wytłumaczysz ataki wilków na ludzi ze skutkami śmiertelnymi?-zapytał poddenerwowany burmistrz.
Fairy Tail: drugi szok. Czy to prawda, że wilki, które im pomogły miały do czynienia z ludzkim mięsem?
-Kodeks Hammurabiego...-szepnęła.-Wilki wyznają jego najważniejszą zasadę: oko za oko ząb za ząb. Innymi słowy: ile zabiliście młodych tyle zabiją waszych dzieci, ile zabiliście dorosłych tyle was.-dodała głośniej.
Mężczyzna schował twarz w dłoniach. Nie wiedział co o tym myśleć, gdyby tylko zostawiliby wilki w spokoju te nie szczęścia by się nie wydarzyły.
-Czy jest jakiś sposób, aby zatrzymać to?-spytał załamanym głosem.
-Ile zginęło już ludzi?-zignorowała jego pytanie.
-Trójka dzieci i pięcioro dorosłych.
Neko nie powstrzymywała się. Straciła szacunek dla burmistrza. Przeszukiwała jego myśli w celu odkrycia tajemnic jakie nadal skrywał. Natrafiła, na najgorsze jakie mogła natrafić. Odsunęła się ze zgrozą od mężczyzny, jakby miałby zaraz zrobić to samo jej. Ten rytuał... Zaczęła dławić się powietrzem. Nie mogła wytrzymać: strach, napięcie. To wszystko ją uciskało. Wybiegła z pokoju.
-Cholera.-przeklął pod nosem Fulbuster przypominając sobie jak szybko dziewczyna biega-Pójdę po nią.
Zerwał się i również wybiegł z pokoju. Po chwili słychać było trzaskanie drzwiami. Na ulicy już nie mógł jej dostrzec. Zaczął pytać się przechodniów czy nie widzieli dziewczyny odpowiadającej opisem Neko. Dopiero gdy nie miał już innych możliwości poszedł do tych dzieciaków. Jak to mówią najciemniej jest pod latarnią. Niepełnoletni gang widział jak Neko wbiega do lasu. Gray uderzył się w czoło. Że też wcześniej nie wpadł na to, że Neko pobiegnie do wilków. Tylko gdzie ona teraz dokładniej w tym lesie jest? Bez większego namysłu pobiegł przed siebie nawołując ją. Dotarł do ogromnego drzewa i tam ją znalazł. Siedziała na ziemi opierając się o pień. Wokół rozłożyły się wilki, a jeden z nich położył łeb na jej kolanach, który delikatnie głaskała, a przynajmniej chłopakowi zdawało się, że położył tam łeb. Gdy się zbliżył, zauważył, że jego klatka piersiowa nie unosi się przy oddechu, a także nie spojrzał na chłopaka jak cała reszta. Ten wilk nie żył. Było to trochę dla maga nie zrozumiałe, bo w takich przypadkach Neko powinna płakać. Zakapował gdy na niego spojrzała tymi oczami. Oczami, które były puste, nie miały w sobie iskierki radości, tych samych gdy opuszczała szpital, nie miały w sobie iskierki nadziei, tych samych gdy Fairy Tail postanowiło ją bronić przed Ivanem, nie miały w sobie iskierki po prostu życia. Jej wzrok był wyprany z uczuć. Można było z niego wyczytać jedynie rozpacz. Wzrok mrożący krew w żyłach. Gray, który jest magiem lodu i nie odczuwa zimna, teraz zadrżał z chłodu jaki bił od jej oczu. Nigdy jej nie widział w takim stanie.
-N-Neko co się stało?-wydusił w końcu z siebie te parę, ratujących sytuację słów.
-Ten człowiek jest bardzo zły.-jej głos był równie chłodny jak i wzrok.
Chłopak zakładał, że chodzi o burmistrza. Mimo, że wręcz dziewczyna go przeraziła jej wypowiedź nie różniła się od innych. To dziecięce dobieranie słów w zdania. To tak bardzo charakteryzowało Neko. Usiadł koło niej, domagając się więcej wyjaśnień.
-Grzebałaś w jego myślach, prawda?
Wzdrygnęła się. Jakby nie chciała, aby ktokolwiek wiedział, jakby bała się, że to coś tak złego, że powinna być za to ukarana.
-Tak...-odpowiedziała nie pewnie
-Iii co tam znalazłaś?
-*-
Jak ja uwielbiam kończyć w takich momentach XD
Mam nadzieję, że się wam podobało
i byłoby miło gdybyście dali jakiś znak życia
w postaci komentarza czy coś.
Z góry dzięki ;3
środa, 23 lipca 2014
Rozdział 7 Idziemy na misję!
ranoGray powiedział Neko o misji. Była szczęśliwa, ale za razem zmieszana gdyż pójdą całą grupą: ona, Gray, Natsu, Erza, Lucy,. Właśnie wyszli na główną ulicę gdy Neko coś usłyszała.
-Spójrz, spójrz.-wskazała na pobliskie drzewo.-Drzewo?-zdziwił się.
-Nie-pokręciła głową-kot na drzewie.
Teraz gdy chłopak się przyjrzał rzeczywiście ujrzał małego kotka.
-Nie może zejść, woła o pomoc.-powiedziała zmartwiona.
-Hę? Skąd wiesz?
-Bo tak mówi.
Patrzył na nią jak na kosmitkę. Nie zdążył już nic powiedzieć, bo dziewczyna zaczęła biec w stronę drzewa. Wdrapała się po pniu jak najprawdziwszy kot, a skacząc po gałęziach też nie była od kota gorsza. Dotarła do kociątka, wzięła na ręce i zgrabnie wylądowała nogami na ziemi. Gray nie mógł wydusić z siebie słowa, ale może i dobrze. Przynajmniej nie będzie przeszkadzał Neko w rozmowie z kotem.
-Zgubił mamę i gdy jej szukał zaatakował go pies, więc wdrapał się na drzewo, a potem nie umiał zejść.-wyjaśniła-Trzeba znaleźć jego mamę.
Otworzyła usta, ale żadnego dźwięku Gray nie usłyszał, jednak po chwili zjawił się większy kot i czule przywitał się z kociątkiem. Kotka ukłoniła się lekko Neko w podzięce i odeszła ze swoim dzieckiem.
- Jakbyś mogła mnie uświadomić co się właśnie stało, byłbym wdzięczny.
-Hmm?
-No wiesz, koty cię rozumieją ty rozumiesz koty...
-Ach to. Myślę, że to moja własna moc, nie skopiowana. Potrafię rozmawiać ze zwierzętami odkąd pamiętam.
-Ciekawe...-mruknął chłopak zastanawiając się nad czymś.
-Mówiłeś coś?-spytała gdy właśnie ruszyli w dalszą drogę.
-Nie nic.
Doszli do gildii. Jak zwykle już przed drzwiami dało się usłyszeć okrzyki bitewne jednak nie ta głośne. Pewnie dlatego, że to nie Gray bił się z Natsu tylko Natsu z kimś innym. Weszli do środka. O dziwo Natsu się nie bił tylko nudził się jak mops przy stole gdzie siedziały jeszcze Erza i Lucy. Chyba dostał szlaban od Erzy. Gray podszedł to stołu.
-Kto ma ochotę na ciekawą i pełną przygód misję?-zapytał jak najbardziej entuzjastycznie i przekonująco.
-A tobie co?-zadrwił Dragneel.
-Po prostu cienko z kasą.-odparł załamany.
-Ciekawe, to zawsze u Lucy nie za dobrze jest z pieniędzmi.-zaśmiał się przelatujący nad ich głowami Happy.
-Kocie!-warknęła Lucy tonem pragnącym śmierci exceeda.
-Mi tam pasuje.-stwierdziła Erza-chodźmy coś wybrać.
Skoro Erza kazała tak musieli zrobić i nie było już odwrotu. Na tablicy było dość dużo ogłoszeń, ale tylko jedna misja zwróciła uwagę Neko.
-Tą!-pokazała palcem.
-"Proszę o pozbycie się watahy wilków"- przeczytała Lucy najważniejszą treść zadania.
Gray popatrzył zdziwiony na Neko, ale o nic nie zapytał. Wiedział, że wolałaby aby pozostało to w tajemnicy.
-Jeśli ktoś inny to weźmie na pewno je zabije.-tłumaczyła dalej Neko.
-A co innego rozumiesz pod wyrażeniem "pozbyć się"?-zdziwił się Natsu.
-Wystarczy, że je przeniesiemy w inne miejsce, gdzieś gdzie nie będą przeszkadzać. Nie trzeba od razu mordować.-broniła dalej wilki.
Był w tym sens. Wilki aby przeżyć zabijają. Taki jest porządek rzeczy. Jeśli zamieszkają inne tereny odludnione, nie będzie to nikomu przeszkadzać.
-Więc w końcu w drużynie mamy kogoś kto logicznie myśli. Neko ma rację. Bierzemy tą misję.-nakazała Erza.
-Co masz na myśli "w końcu w drużynie mamy kogoś kto logicznie myśli"?-oburzył się Natsu.
-To, że na pewno nie byłeś tym logicznie myślącym.-zadrwił Gray stojący już w drzwiach, a obok Neko
-O 15 na stacji?-dopytał się.
Wszyscy przytaknęli. Gdy wyszli z gildii, Gray mógł w końcu zadać to korcące go pytanie:
-Skąd wiedziałaś o czym jest ogłoszenie? Mówiłaś, że nie umiesz czytać.
-Bo nie umiem, czytałam w waszych myślach, aż Erza trafiła na tą misję.
-Bystre.-przyznał.
Drogę do domu i na stację przebyli w ciszy. Przygotowali potrzebne rzeczy i już trochę przed 15 byli na wyznaczonym miejscu, ale jak się okazało i tak przyszli ostatni. Reszta poinformowała ich o utrudnieniach jakie wystąpiły na torach. Przez ostatnią burzę zostało wywrócone ogromne drzewo na drogę i pociąg nie dojeżdża dalej jak do małej miejscowości Koroja. Aby dotrzeć do zleceniodawcy muszą przeprawić się jeszcze przez las. Na tą wiadomość Natsu bardzo się ucieszył, a Neko zaiskrzyło w oczach, co najwyraźniej zaobserwował tylko Gray. Gdy tylko wsiedli do pociągu smoczy zabójca zrobił się cały zielony, a głowę wywiesił za okno. Neko z braku jakichkolwiek czynności usnęła z nudów opierając się przy tym o ramię maga lodu. Gray czuł swego rodzaju wyróżnienie. Może nie wszyscy jeszcze wiedzieli, ale mieszka z samym mędrcem zabójców i jak się zdawało tylko jemu najbardziej ufała. Może resztę też lubiła, ale tylko z Gray'em rozmawiała tak swobodnie, tylko jemu się zwierzała, wiedział o niej najwięcej z całej gildii, wiedział co lubi czego nie. Sama Neko nie miała pojęcia czemu, aż tak na początku mu wierzyła. Coś jej mówiło, że nie musi się go bać i to coś miało rację. Była szczęśliwa, że go poznała, nie żałowała męczarni jakie przeżyła, żeby teraz siedzieć obok niego. Ufała mu bezgranicznie, ponieważ to coś cały czas jej mówi, że może to zrobić, a już raz miało rację. Podróż była dość długa i większość też pousypiała . Teraz już tylko Erza czatowała aby nie przegapić stacji, bo wrócą się do Magnolii. Gdy nadeszła ich kolej może nie brutalnie, ale także nie za miło pobudziła wszystkich, a Natsu wywaliła na bruk. Ten z radości, że to koniec zaczął całować ziemię.
-Dobra, musimy się przygotować na wyprawę przez las.-myślała na głos Erza-Ja z Lucy zajmiemy się prowiantem, Neko i Gray noclegiem, wiecie namioty, koce, a Natsu...-spojrzała z politowaniem na nadal nieochłoniętego podróżą chłopaka-a weźmiemy go ze sobą.-powiedziała od niechcenia i pociągnęła maga ognia po ziemi.
Jak się Lucy mogła domyśleć, Erza specjalnie przydzieliła Neko Gray'owi. Sama zauważyła, że dziewczyna czuje się właśnie najlepiej w jego towarzystwie. Z jedzeniem nie było większego problemy. Dziewczyny (nie licząc Natsu, który nadal był nieprzytomny) pokupowały produkty, które długo mogą postać i się nie zepsują, np. suchary. Gorzej było z noclegiem. Było to malutkie miasteczko prawie, że wieś. Nie znano tu za bardzo namiotów bo po co? Tutaj nie potrzebne nikomu biwaki. Będą musieli zadowolić się snem w śpiworach pod gołym niebem. Spotkali się przed wejściem do lasu i ruszyli w drogę. Powoli zapadał zmrok, ale magowie byli wypoczęci, więc postanowili na razie nie przerywać marszu. Neko dziwnie się zachowywała. Owszem, zawsze była cicha, ale teraz była aż za cicha. Jakby na coś czekała. Gdy już porządnie się ściemniło usłyszeli to charakterystyczne wycie. Neko zaraz się ożywiła.
-Wilki.-oznajmiła chłodno Erza.
Brązowowłosa wybiegła przed przyjaciół i tak jak rano otworzyła usta, ale żaden dźwięk się z nich nie wydobył, a przynajmniej ludzie go nie słyszeli. Gray wiedział co się kroi i postanowił nie ingerować, ale reszta była zbita z tropu. Nagle zza krzaków wyskoczył ogromny wilk. Był wysoki prawie jak człowiek. Gdy Natsu, Erza i Lucy przygotowali się na atakowanie, wilk niespodziewanie rzucił się na Neko, a raczej tak to wyglądało. Nawet mag lodu przez chwilę zwątpił czy dziewczynie nic nie będzie, ale szybko się uspokoił ogarniając całą tą sytuację. Wilk stał nad nią i lizał ją po twarzy z radości, że znów ją widzi. Nie za bardzo reszta kapowała o co chodzi. Gray dał sobie spokój z tłumaczeniami i tak nic by do nich w tej chwili nie dotarło. Do ogromnego wilka, zapewne był to alfa*, dołączyły mniejsze, które również zaczęły obskakiwać ze szczęścia młodą Dreyar, prawie jej nie przewracając. Ona je po kolei głaskała za uszami i po futrzastych łbach, a jej przyjaciele z rozdziawionymi ustami przyglądali się tej miłej scence.
-Czy te wilki tulą się do niej jak szczeniaki?!-spytała z niedowierzaniem Lucy łapiąc się za głowę.
Na te słowa Neko jakby przypomniała sobie o ich obecności. Poprosiła grzecznie wilki aby już przestały.
-To są moi przyjaciele: Gray, Erza, Lucy, Natsu.-wskazała po kolei.
Zwierzęta lekko pochyliły swe głowy i znów zwróciły się do Neko.
-Zmierzamy na północ...Naprawdę?... Dziękuję wam.-słyszeli tylko wypowiedzi Neko i nie mieli pojęcie co wilki mówią.
-Powiedziały, że mogą nas podwieźć.
Na usta każdego wdrapał się uśmiech, gdyż byli już zmęczeni i bolały ich nogi.
-Ale-kontynuowała Neko- Natsu musi przysiąc, że przez całą podróż nie użyje magi, wyjątkiem będą tylko momenty zagrożenia.
-A niby czemu?-oburzył się Dragoneel.
-Wilki boją się ognia.-tłumaczyła.
-A jak nie to pobiegniesz za nami.-zadrwił Gray.
-Chcesz się bi...-nie dokończył, bo został znokautowany przez Erzę.-No dobra, obiecuję, nie będę używał magii.
Neko pokręciła z dezaprobatą głową.
-Wilki inaczej składają obietnicę. Podejdź.-poprosiła smoczego zabójcę, który spełnił jej prośbę.
Ujęła delikatnie jego dłoń i przyłożyła do miękkich poduszek wilczej łapy.
-Teraz możesz.-uśmiechnęła się lekko i odeszła na krok.
Kucający Natsu był w niecodziennej sytuacji i jak sam później przyznał było to niezwykłe przeżycie.
-Ja,Natsu Dragoneel uroczyście przysięgam, że podczas całej podróży nie użyję swojej magii, chyba że w wypadku zagrożenia.
Wszyscy byli pod wrażeniem, że potrafił sklecić tak długie zdanie. Przywódca watahy skinął głową, a jeden z wilków wchodząc pod niego posadził go sobie na grzbiecie. Natsu nie miał choroby lokomocyjnej, bo jak twierdził teraz to byli przyjaciele, a nie pojazdy. Każdy dosiadł jedno zwierzę i ruszyli dalej. Mimo że teraz poruszali się szybciej i tak nie zdążyliby przebrnąć przez las. Gdy kompletnie nastała noc postanowili się w końcu zatrzymać i wypocząć. Wilki były tak miłe, że postanowiły one trzymać wartę.
-Na pewno możemy im ufać?-dopytała się Erza tak, aby wilki jej nie usłyszały.
-A myślisz, że dzięki komu tu dzisiaj jestem.-odparła nadal uśmiechnięta Neko.
Nie wszyscy towarzysze zrozumieli o co chodzi, ale Gray domyślał się, że dzięki nim nie została złapana przez Raven Tail podczas snu. Dzień był męczący. Pierwsza tradycyjnie usnęła Neko. Jej pozycja z uniesionymi dłońmi do twarzy leżąc na boku, bardzo przypominała pozycję małego dziecka. Gdy wszyscy już posnęli, wilki nadal czuwały.
Subskrybuj:
Posty (Atom)