-Iii co tam zobaczyłaś?
Nie umiała ubrać w słowa to co ujrzała. Było to dla niej zbyt przerażające, ale aby uratować wilki musi opowiedzieć co się stało.
-Rytuał zgłębionych złem klanów inaczej rytuał zemsty, słyszałeś kiedyś o nim?-spytała cicho.
Chłopak pokręcił głową. Mimo, że nazwę pierwszy raz w życiu słyszał nie wydawała mu się za miła.
-Wymyślony został dawno temu, gdy klany były tak ważne jak honor. Często toczyły między sobą spory. I tak jeden z przywódców stworzył rytuał zemsty. Polegał on na złożeniu ofiary z klanu, na którym pragnęło się zemsty. Następnie w różnych okolicznościach codziennie ginął jeden członek wrogiego klanu, aż do ostatniej żywej istoty. Burmistrz odprawił ten rytuał na wilku z tego stada...
Gray zaczął składać wszystko w całość. Każdego dnia będzie ginął wilk, a wilki mając swoje zasady będą mordować człowieka. Jedno błędne koło. Neko także była tego świadoma. I nie miała pojęcia jak to powstrzymać, ale musi im pomóc. Musi.
-Jest jeszcze coś...-zaczęła niepewnie-wilki już wcześniej... dołączyły mnie do swej watahy... z wdzięczności...
-To znaczy...-zaczął, ale z przerażenie nie dokończył.
-Jeśli tego nie przerwiemy ja też prędzej czy później umrę...
Neko miałaby umrzeć? Nie mogła by prawda? Ona nie umrze, nie? Wiele pytań tego typu przeleciały przez głowę chłopaka. Dopiero co jej się udało wyjść na prostą, ułożyć sobie choć trochę życie, zacząć wszystko od nowa i miałby nastąpić tego koniec? Mimo że dziewczyna bardziej dbała o innych i o nich głównie myślała to i tak łza zakręciła jej się w oku, na myśl że miałaby odejść gdy zaczęło być tak wspaniale. Nagle poczuła na sobie jego ramiona.
-Nie pozwolę ci odejść, my nie pozwolimy ci odejść, całe Fairy Tail! Zostaniesz z nami...-dodał ciszej przyciskając ją jeszcze bardziej do siebie.
Usłyszał jak płaczę. Pękła bariera chłodu. Do oczu napłynęła nadzieja i strach nadając im blasku. Stara wrażliwa Neko wróciła. Kiedy ona płakała on smutnym wzrokiem krążył po śpiących wilkach. Który jutro umrze? A może Neko? Nie, niemożliwe. Kilka minut później oboje w milczeniu opierali się o siebie i nie wiadomo na co czekali. Kolejny szelest. Tym razem o wiele głośniejszy. Dwójka równo uniosła wzrok na swoich przyjaciół.
-Nareszcie was znaleźliśmy.-odparła zmęczona Lucy.
-Rozumiem, że wiecie i tym... co się wydarzyło...-uważała na słowa Erza ze względu na Neko.
-Taa...-odpowiedział beznamiętnie Gray.
-Ten rytuał, ja czytałam o nim, wiem jak go powstrzymać, ale...-wszyscy z prędkością światła przenieśli wzrok na Lucy- ale chyba tego nie zrobimy.
-Czemu?-dopytał się Natsu.
-Aby przerwać rytuał trzeba złożyć również ofiarę z klanu, który go rozpoczął, w tym przypadku musiałby być to ktoś z wioski, jest możliwość jeszcze odpuszczenia sobie win, ale rzadko jakiś klan zniżał się do tego.
-Ale przecież nie zabijemy człowieka!-uświadomił wszystkim Natsu, jakby tego nie wiedzieli.
Byli w kropce. Nie mogli nic zrobić. Wilki jakby się ożywiły. Rozmawiały. Jednak nagle zaczęły warczeć.
-Co się dzieje?-wystraszył się Happy.
Neko szybko wstała patrząc na zwierzęta bezradnie.
-Pokłóciły się, jedne twierdzą, że mogą przebaczyć, a drugie nie mają zamiaru.
Wytłumaczyła szatynka po czym wbiegła między nie próbując je uspokoić i rozdzielić. Ale wilki jakby jej nie zauważyły. Szarżowały na siebie. Jeden z nich się rzucił. Stało się to w ułamku sekundy. Tak szybko, że świadomi wszyscy sytuacji byli gdy ujrzeli kły zatopione na przedramieniu Dreyar. Wilk szybko się wycofał kładąc się na ziemi podobnie jak reszta. Dziewczyna złapała się za rękę. Jej wymuszany uśmiech wykrzywiał ból. Próbowała pokazać, że nic jej nie jest. Aby zwierzęta nie musiały się martwić, ale wewnątrz mocno cierpiała. Opadła na kolana i lekko się skuliła. Podbiegli do niej przyjaciele. Rana była obficie krwawiąca muszą ją najszybciej zatamować.
-Potrzebujemy jakiegoś materiału czy coś.-zaczęła się rozglądać Erza.
-To się nada?-spytał smoczy zabójca podając swój szalik.
-Natsu przecież...-zaczęła Lucy
-I co z tego, że jest od Igneela? Ona może się wykrwawić na śmierć.-przerwał jej.
Erza bez słowa przyjęła szalik i szybko zacisnęła na jej ramieniu. Do Neko mało rzeczy już dochodziło. Mimo że działali szybko zdążyła stracić dużo krwi. Gray wziął ją na ręce i przycisnął bardziej do siebie jakby bał się, że wilki znów zaatakują. Ostatnie co wataha widziała to wyryty lekki uśmiech na jej twarzy, zanim jeszcze straciła przytomność.
Może nie biegli, ale śpieszyli się, aby jak najszybciej udzielić przyjaciółce lepszej pomocy medycznej. Neko obudziła się dopiero w domu burmistrza, który zaoferował im nocleg. Z zabandażowaną ręką leżała na kanapie, w tym samym pokoju, z którego niedawno uciekła. Nikogo prócz niej nie było. Trochę się wystraszyła. W tym momencie mógłby być tu nawet Natsu czy Erza, z którymi nie miała jeszcze dość śmiałych kontaktów. Usiadła. Była już późna godzina. Usłyszała otwierane drzwi i radosny znany jej głos:
-Obudziłaś się!
Podszedł do niej uśmiechnięty. Na twarzy Gray'a zaczęło rysować się lekko zmęczenie całą tą sytuacją.
-Lepiej?-spytał wskazując rękę.
-Tak, ale to dopiero początek.
-Początek? Czemu? Z twoją regeneracją, wyzdrowiejesz w mgnieniu oka.-pocieszał.
-Tu regeneracja nie pomoże.-odpowiedziała cicho-Tak jest zawsze.
-Co zawsze? O co chodzi?-zaniepokoił się.
-Rana zadana przez zwierze nie goi się u mnie tak szybko, wręcz przeciwnie.-wytłumaczyła.-Nie działa na nią żadna magia, leki czy nawet tamowanie.- i spojrzała na bandaż.\, gdzie krew zaczęła powoli się przebijać przez płótno.
-Ale dlaczego?
-Nie wiem. Myślę, że to kara, że nawet z darem rozmawiania ze zwierzętami nie mogę nad nimi zapanować.-uśmiechnęła się lekko, podnosząc zbity wzrok na niego.
Może Neko często wymuszała uśmiech, ale teraz był to jeden z najszczerszych uśmiechów jakie Gray widział. Ona się z tym po prostu pogodziła. Ale on nie mógł. Nawet coś co stworzyło ten świat, popełniało czasem błędy. Przez głowę przeleciał mu Natsu, ale pomińmy ten szczegół. Postanowił nie droczyć już tematu. Bał się tylko co ich czeka. Już gdy była nieprzytomna, majaczyła i miała lekką gorączkę. Ma być gorzej? Co wtedy zrobią? Nagle usłyszeli kroki. Do pokoju weszły kolejne osoby. Była to Lucy, Erza, Natsu i ta sama pokojówka co otworzyła im wcześniej drzwi.
-Pokoje gotowe.-oznajmiła zadowolona Lucy, która marzyła tylko o położeniu się do łóżka.
-Ale są tylko dwa.-dodała mniej entuzjastycznie Erza.
-Jeden z trzema łóżkami dla panienek, a drugi z dwoma dla paniczów, więc nie widzę problemu.-wtrąciła się pokojówka.
-Czy ty chcesz, aby połowa miasteczka została spalona, a druga zamrożona na amen?-odparła przerażona blondynka.
-N-nie- wystraszyła się służąca.
-Erza ty najlepiej nad nimi panujesz, ja nie mam do tego ręki, więc ty się może tym zajmij.-próbowała się wymigać Heartphilia.
Czerwona lampka z napisem "uwaga Erza" zaświeciła się w głowach chłopaków. Zaczęli kombinować jak się wywinąć. To niestety nie było mocną stroną Natsu, więc pierwszy na pomysł wpadł Gray. Wziął Neko na ręce.
-W sumie i tak mieszkam z Neko, więc co za różnica jak będziemy mieć wspólny pokój.- i z głupim uśmiechem wyszedł za pokojówką, która wskazała mu drogę.
Neko na łóżku usnęła momentalnie. W chwili kiedy dotknęła głową poduszki. Było na razie dobrze, ale chłopak obawiał się słów "to dopiero początek". Postanowił na razie nie zaprzątać tym sobie głowy i się ogarnąć do stanu przynajmniej dobrego. Potem poszedł spać. Noc minęłaby mu spokojnie, gdyby nie jedna osoba.
Obudziła się w środku nocy. W pokoju było bardzo ciemno i jak według niej - zimno. Jednak najgorszy był powód, przez który się obudziła. Koszmar, który jej się śnił, ukazywał wszystko czego w tej chwili najbardziej się bała. Że wróci do Raven Tail, że jej przyjaciele przez nią zginą i nigdy już nie ujrzy światła dziennego w malutkim podziemnym pomieszczeniu, który był jej dawnym pokojem. Bała się. Strach opanowywał ją łatwo. Wykręciła się spod kołdry i chwiejny krokiem ruszyła w stronę drugiego łóżka. Zaczęła szturchać osobę śpiącą w nim. Chłopak leniwie przetarł oczy i próbował dojść do jakiejkolwiek świadomości.
-B-boję się...-wydukała.
Westchnął. Neko nawet nie zauważyła jak źle z nią było, ponieważ całą uwagę skupiła na strachu. Gray był śpiący i nie chciało mu się teraz czekać aż ona zaśnie. Uniósł lekko kołdrę, żeby weszła. Gdy się położyła poczuł jak mocno trzęsie się z zimna i ze strachu. Była lodowata jedynie jej czoło było rozpalone. Zaczął delikatnie trzeć swoje dłonie o jej ręce, aby trochę się ogrzały. Neko najwidoczniej potrzebowała trochę ciepła, bo niedługo zasnęła. Błagała o coś przez sen. Gray dopiero usnął po dłuższej chwili, gdy dziewczyna trochę się uciszyła.
Promyki słońca wdzierały się do pokoju gdy Gray próbował wstać, nie budząc dziewczyny obok. Miała prawo do odpoczynku. Gorączko zmalała, a na jej twarzy malował się spokój, który nie był jej dany przez najbliższy czas. Usłyszał pukanie do drzwi. Za nimi stała cała reszta gromady Fairy Tail. Natsu był dziwnie zmęczony... Po wyrazie twarzy Gray'a Erza zrozumiała, że nie ma pojęcia po co tu są.
-Dzisiaj musimy to załatwić, albo nie wiadomo kto będzie następny.
Te nie do końca dla każdego zrozumiałe słowa, sprawiły że czarnowłosy natychmiastowo wpuścił przyjaciół do środka, tyle tylko wskazał na Neko i przyłożył palec do ust, na znak żeby zachowywali się cicho.
-Więc... wpadliście na coś?-spytał szeptem z nadzieją mag lodu.
-Nie do końca, ale mamy różne sugestie.-zaczęła Lucy.
-Pierwsza to prośba o pogodzenie się.-wymieniła Erza.
-A pamiętacie jak ostatnio się to skończyło.-uświadomił ich Natsu
-No właśnie, więc myśleliśmy nad upozorowaniem wydarzenie gdzie, któryś z klanów ruszy z pomocą i się pogodzą.
-To będzie już trudniejsze.
Zamilkli w zamyśleniu. Każdy wytężał swój umysł. Nagle Gray na coś wpadł.
-Lucy, czy cały klan musi przebaczyć?
-Nie, ważne, aby przeprosiny przyjął lider, a co?
-Neko została przyjęta do watahy. Jeśli sprawią ją przywódcą, choćby na chwilę, wilki nie będą musiały się poniżać, ponieważ nawet przedstawiciel ich rasy tego nie zrobił.
-To by miało sens, ale trzeba najpierw spytać się Neko, a ona wilków.
Wszyscy odruchowo spojrzeli na dziewczynę, która nadal spała. W normalnych wypadkach dawno, by się obudziła, lecz teraz była zbyt zmęczona.
-Gdy tylko będzie w stanie ruszyć, ruszamy do lasu.